piątek, 23 września 2016

Epilog

Stałam na cmentarzu nad grobrm ojca. Ksiądz kończył ostatnie kazanie zakończające ceremonie pogrzebu. 
Nie było dużo ludzi za ledwie kilka osob. Znajomi z pracy ojca i moi znajomi. Nie było na pogrzebie dalszej rodziny bowiem stracilismy z nią kontakt po śmierci mamy.
- Moje kondolęcje - usłyszałam meski głos za sobą. Natychmiast odwróciłam się w strone chlopaka.
Przed moimi oczami stał Oscar. Chlopak był ubrany w ciemne ubrania odpowiednie na pogrzeb. Jego obecnosc mnie zaskoczyła co napewno zauważył. Nie widziałam się z Oscarem od ponad miesiaca. Od czasu gdy totalnie wkręciłam się w związek z Justinem.
Bez slowa wpatrywałam się w blądyna który patrzył na mnie ze smutkiem i współczuciem. Poczułam nagłą potrzebe jego przytulenia. Bez wstepnego pytania czy moge wtuliłam się w jego ramiona i zaczełam płakać.
- Shee nie płacz maleńka wszystko się ułoży - wyszeptał glaskając moje plecy.
- Przepraszam - wyszeptałam nie odrywając się od chłopaka. Wiedziałam że przez ostatni czas zawiodłam swojego przyjaciela odtrąciłam go nie chcąc aby wtrącał się w moje zycie ktore opierałam tylko i wyłacznie na Justinie i narkotykach.
- Nie masz za co. Pomoge Ci - odpowiedział odsuwając mnie od siebie.
- Wszystko będzie dobrze. Nie zostawie Cie samej Em - powiedział wpatrując się w moje zapłakane oczy.
Po zakonczonej ceremoni obecne osoby podchodziły do mnie i skladały mi kondolencje. Dzieki obecnosci Oscara u mojego boku czułam się pewniej.
- To on go zabił ? - zapytała Sara która podeszła do mnie jako ostatnia.
Moje oczy rozszerzyły sie ze zdziwienia ktore pojawiło się na mojej twarzy gdy tylko usłyszałam to pytanie.
- Tak to Justin - odpowiedziałam łamiącym sie głosem.
- Dlaczego ? - zapytała
Pokręciłam głową nie znając odpowiedzi na jej pytanie.
Nie wiele pamiętałam z tamtego wieczoru. Pamiętam rozpoczecie kolacji a pozniej jak Justin wyciągnął nóż z klatki piersiowej mojego ojca potem policja wtargneła do mojego domu zabierając Justina.
Nie wiem dlaczego miałam ubytki w pamięci. Sama jestem w szoku dlaczego Justin posunął się do takiej rzeczy jak morderstwo. Az tak nie nawidził mojego ojca.?
Chciałabym poznać odpowiedzi na moje pytania jednak aby tak się stało musiała bym spojrzeć w twarz Bieberowi a jak narazie nie jestem do tego gotowa.
Gdy razem z Oscarem wracalismy z pogrzebu nie byłam pewna swojej przyszlosci.
Byłam świadoma tego że jestem uzalezniona od narkotykow. Jednak nie wiedziałam jak sobie z tym poradzić.
- Oshee - zaczełam.
- Emma obiecuje ci pomoc. Jutro pojdziemy do psychologa..potrzebujesz tego - oznajmil natychmiast dając mi do zrozumienia ze moge na niego liczyc.
Usmiechnełam się blado na jego slowa.
- Dziś będziesz spała u mnie. Nie chce abyś była sama - dodał natychmiast łapiąc moją dłoń splatając nasze palce razem.
W głebi duszy cieszylam się że mimo tego jak traktowałam chłopaka on bez zawachania chce mi pomoc i stara się mnie wspierać.
Gdy dochodziliśmy do samochodu blądyna usłyszeliśmy głosne krzyki damskiego głosu.
- On poszedł siedziec a ty już trzymasz sie za ręke z nim ! - krzykneła Sara wpatrując się w nasze splatane dłonie. Byłam w szoku nagłej zmiany w zachowaniu dziewczyny.
- Sara to nie tak - zaczął blądyn chcąc wytłumaczyć dziewczynie sytuację.
- Zamknij sie ! A ty Emma myślałam że naprawdę kochasz Justina. Jesli to on naprawdę go zabił w co wątpie zrobił to z pewnością dla Ciebie ! - powiedziała kierując swoje słowa w moją stronę.
Nie rozumiałam o co chodzi dziewczynie.
Przecież to Justin zabił mojego ojca i ponoć na policji przyznał się do tego jednakże nie podał powodu swoich czunów.
- Sara nie rozumiem o czym ty mówisz - poinformowałam ją czując jak w moich oczach ponownie zbierają się lzy.
- Nie wiesz ?! On cie kochał i dlatego zabił twojego ojca ! Ale osobiście myśle że on kogoś kryje - oznajmiła ruszając przed siebie zostawiając mnie w nie świadomości.
- Nie przejmuj sie nią.. przejdzie jej - wyszeptał Oscar.
Oboje wsiedliśmy do jego auta i ruszyliśmy w drogę do Jego domu. W mojej głowie pojawiły się myśli. Co jesli Sara ma racje i Justin kogoś kryje ? Albo że zrobił to dla mnie bo dobrze wiedział że ojciec wcale się nie zmienił i mnie bił dalej. W głowie wciaż mnozyły się pytania. I bylo by prosciej gdybym pamietała cokolwiek z tamtego wieczoru. Niestety miałam pustkę w głowie i nie wiedziałam dlaczego.




niedziela, 18 września 2016

Rozdział 21 - Prosto w serce

Emma Luke

Dziś jest dzień w którym Justin przyjdzie do mojego domu na kolacje przygotowaną przez mojego tatę. Będę mogła oficjalnie przedstawić przed nim Justina jako swojego chłopaka. Czując lekki stres przed kolacją która ma odbyć się za dwie godziny postanowiłam się odpreżyć. Wyciągnełam z szuflady biórka woreczek z białym proszkiem i natychmiastowo rozsypałam go na blacie dzieląc zawartość na dwie równe kreski. Moze i nie powinnam tego robić za plecami Justina ale zabardzo tego chce i robiłam to już kilka razy bez niego na cale szczescie Bieber nic nie zauważył. I mam wielką nadzieje ze i tym razem tak bedzie. Po wciągnieciu sybstancji natychmiast sprzątłam po sobie i postanowiłam zacząc przygotowywać się do kolacji.
Biorąc ze sobą świerzą bieliznę ruszyłam do łazienki. Będąc w środku natychmiast pozbyłam się ciuchów a nastepnie bielizny którą miałam na sobie. I weszłam pod prysznic. Odkręciłam korek z ciepła wodą która natychmiast zmoczyła moje drobne ciało. 
Po 20 mimutach wyszłam spod prysznica. Moje ciało pachniało zelem truskawkowym. Wlosy natychmiast wysuszyłam i zostawiłam je rozpuszczone lekko falowane. Przed wyjściem z łazienki ubrałam swierzą bieliznę poczym wróciłam do swojego pokoju. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 16.45.
- Cholera jasna - burknełam sama do siebie. Za godzine i 15 min miał przyjśc Justin a ja byłam w proszku.
Podeszłam do łuzka i chwyciłam w dłon swoją sukienke na dzisiejszy wieczór. Po dziesieciu minutach byłam ubrana w swoją kreacje. Nastepnie nalozylam na twarz delikatny makijarz. Spojrzalam ponownie na zegarek ktory wskazywal juz godzine 17.30. Przejrzałam sie raz jeszcze w lustrze poczym wyszłam z pokoju udając sie do salonu.
- Pięknie wyglądasz córeczko - usłyszałam z ust ojca który kończył przygotowywać stół na kolacje.
- Dzieki tato - odpowiedziałam z usmiechem.
- Pomoc Ci ? - zapytałam natychmiast spoglądając uwaznie na tate.
Jednak ojciec pokrecił przecząco głową. Westchnełam cicho. Chciałam pomóc jemu ponieważ miałam bardzo duzo energi poprzez zazycie narkotyku. Normalnie gdy biore razem z Justinem porzytkujemy tą energie na seks ale tym razem to niemozliwe.
W domu rozlegl sie dzwonek do drzwi na co podskoczyłam podekscytowana i ruszyłam natychmiast aby otworzyc. Moim oczom ukazał sie szatyn który miał na sobie ciemne rurki , koszule na krotki rekaw a jego wlosy byly idealnie ulozone. Na jego widok przegryzlam niekontrolowanie warge. Justin bez slowa wpił sie w moje usta.
- Wyglądasz zjawiskowo - wyszeptał
- Ty tez niczego sobie - odpowiedziałam.
Bez slowa złapałam Justina za dlon i pociagnełam go za sobą prowadząc go za sobą do salonu.
- Tato poznaj oficjalnie Justina - powiedziałam dumnie uśmiechając się szeroko.
- Witaj Justin. - odpowiedział mój ojciec wystawiając dłoń aby przywitac sie z szatynem.
- Dzien dobry - odpowiedzial moj chlopak usciskując dłoń ojca.
Byłam szcześliwa ze wkoncu doczekałam się przemiany ojca ze przestał byc agresywny wobec mnie i ze zaakceptował mój zwiazek z Bieberem.

Justin Bieber

Od samego poczatku mialem dziwne przeczucie co do tej kolacji. Cala ta kolacja byla dla mnie jedna wielka farsa. Ojciec Emmy wydawal sie byc mily radosny i szczery. Wlasnie wydawal wiem dobrze ze to maska z cala ta jego naglą przemianą jednak moja dziewczyna nie chce mnie w tym temacie słuchać. Siedzieliśmy przy stole okolo dwóch godzin. Emma zachowywała się dość dziwnie unikała mojego wzroku. Wiedziałem bardzo dobrze dlaczego.
- Zaraz wróce ide po deser - powiedział Pan Luke wstając od stołu.
- Pomoge Ci - powiedziała natychmiast brunetka. Dziewczyna chciała wstać jednak uniemozliwilem jej to zaciskając dloń na jej kolanie.
- Dam sobie rade - odpawiedział mezczyzna wychodzac z salonu.
Nie tracac ani chwili zaczełem wypytywać dziewczyne o jej dziwne zachowanie.
- Dlaczego unikasz mojego wzroku ? - zapytałem łapiąc jej podbrudek i obróciłem jej twarz tak aby spojrzała na mnie.
- Nie unikam - mrukneła wodząc wzrokiem po mojej twarzy. Westchnełem czujac jak moje mieśnie napinają sie pod wplywem zdenerwowania. Wiedziałem ze Emma mnie oszukuje i szczerze nie lubiłem tego.
- Brałaś ? - zapytałem wpatrując sie w jej oczy.
- Do Cholery bralas !? - krzyknęłem nie zwracając uwagi na to czy ojciec Emmy to uslyszy czy tez nie.
Dziewczyna milczała jednak gdy zobaczyła moją niezadowoloną minę odrazu przytakneła.
- Chciałam się rozluznic - wyszeptała.
Nie moglem tego sluchać. Chciałem wyjść i uspokoic sie zanim zrobie cos czego bede zalowac. Gwaltownie wstalem z krzesła i wyszedlem z salonu nim Emma zdazyla cokolwiek zrobic.
Wszedlem do lazienki i podeszlem do umywalki odkrecajac zimna wode. Nastepnie przemylem kilkakrotnie twarz aby ochlonąc. Spedzilem tam kilka minut gdy w pewnym momencie uslyszałem krzyki ojca Emmy. Byłem prawie pewny ze meżczyzna rowniez dostrzegl stan w którym była Emma. Chcialem aby jej ojciec wykrzyczał jej wszystko aby miała za swoje. Nie chcialem sie wtracac poniewaz sam bylem zly na brunetke. Miałem nadzieje ze jej ojciec tylko na nią pokrzyczy a jej nie uderzy. Jednak myliłem się.
- Jesteś nacpana ! - dobiegły mnie głosne krzyki z salonu a nastepnie placz mojej dziewczyny. Bez zastanowienia wybieglem z lazienki. Niestety na swoje nie szczescie potknałem się o coś na przedpokoju i straciłem równowage. Gdy dotarlo do mnie ze leze jak jakas fladra na podlodze szybko sie podnioslem i stanełem na nogi otrzepując swoje ubranie. Udalem sie do salonu w ktorym krzyki ustaly. Stanelem w progu pomieszczenia i spojrzałem w strone nakrytego stołu przy którym powinni znajdomowac sie Emma i jej ojciec. Nie bylo ich tam. Pierwsza moja mysl byla taka ze poszli do pokoju Emmy i mialem juz wycofac sie z salonu i pojsc do pokoju gdy uslyszalem cichy szloch. Niepewnie postawilem krok do przodu a wzrok skierowalem na panele obok sofy. To co zobaczylem totalnie mnie zamurowalo. Na podlodze bylo pelno krwi swierzej krwi. Pan Luke lezal na podlodze prawdopodobnie nie zywy mial wbity noz prosto w serce a nad nim kleczala moja Emma ktora strasznie plakala. Gdy otrzasnelem sie z szoku podeszlem do niej i polozylem niepewnie swoja dlon na jej ramieniu.
- Co tu sie stalo ? - zapytalem czekajac na wyjasnienia. Dziewczyna spojrzala na mnie w jej oczach mimo lez widzialem smutek i przerazenie.
- Cii nie placz - powiedzialem obejmujac mocniej brunetke. Dziewczyna wtulila sie w moje ramie i plakala jeszcze glosniej. Po kilku chwilach placz dziewczyny ustal.
- Zabiłam Go Justin - wyszeptała.
Nir odpowiedzialem nic chcialem aby sama wszystko mi powiedziala.
- Uderzyl mnie bo widzial ze jestem nacpana a ja nie wytrzymalam i chwycilam noz i..- wyszlochala przetywając.
Wiedzialem doskonale co zrobila i byla tego swiadoma mimo ze byla pod wplywem.
- Juz dobrze - wyszeptalem calujac ją w czubek glowy.
- Ja pojde siedziec - wyszlochala po chwili spogladając na mnie z przerazeniem.
Wtedy wpadl mi do glowy pewien plan. Nie chcialem aby moja ukochana poszla siedziec na wiele dlugich lat nie moglem na to pozwolic tym bardziej wiedzac ze ona tam nie wytrzyma bo jest za słaba.
- Musimy zadzwonic na policje - oznajmiłem wstając z podlogi tym samym podnoszac Emme z niej.
- Wydasz Mnie ? - zapytala obserwując mnie uwaznie.
Wtedy pochylilem sie nad cialem ojca Emmy i wyciagnelem dlonia noz ktory byl wbity w jego serce. Dokladnie go dotykalem swoimi dlonmi aby na nim znalazly sie tylko i wylacznie moje odcisk.
- Nie. Nie pozwole abys poszla do paki. To by Cie zabilo. A wystarczająco wycierpialas przez niego - wyjasnilem.
- Co chcesz zrobic ? Uciekniemy ? - zadawala pytania.
Podeszlem do niej blizej i wpilem sie w jej usta. Co mimo calej sytuacji odwzajemnila pocalunek.
- Zadzwon na policje i zglos morderstwo. - poprosilem.
- Gdy przyjedzie policja przytakuj mi albo im. I pamietaj ze cie kocham kochalem i zawsze bede kochal - dodalem.
- Co chcesz zrobic ? - zapytala.
Wiedzialem ze jesli jej powiem o swoim planie to nie pozwoli mi na to. Bez slowa odeszlem od niej i usiadlem na sofie.
- Dzwon kurwa na te psy ! - rozkazalem. Wtedy dziewczyna wyciagnela telefon i zadzwonila. Po kilku minutach uslyszalem pukanie do drzwi. Wiedzialem ze od tej pory musze byc silny dla siebie samego i Emmy.
- Otworz - poprosilem a nastepnie wstalem z sofy i podeszlem do Emmy. Dziewczyna wpatrywala sie we mnie jak w obrazek.
- Kocham Cie Emma - wyszeptalem i cmoknelem jej czolo. Odsowajac sie od niej ponownie wskazalem jej glowa aby poszla otworzyc drzwi.




Moi kochani jest to ostatni rozdzial. Jeszcze Epilog i koniec tej czesci. Zastanawiam sie jeszcze czy aby napewno pisac kolejną czesc do tego ff. 

poniedziałek, 5 września 2016

Rozdział 20 - Dopiero sie rozkręcam

Justin Bieber

Mineło dwa tygodnie odkąd Emma wyszła ze szpitala. Mianowicie wszystko z nią wporządku. Ku mojemu zaskoczeniu
Nawet ojciec mojej dziewczyny pozwolił nam sie spotykać bez żadnego ukrywania się. Dla mnie wydaje się to bardzo dziwne że tak  nagle ojciec Emmy się zmienił. Jednak nie mam dużo do gadania bo moja ukochana slepo w to wierzy i jest zachwycona jego cudowną przemianą.
Leżałem na sofie w salonie i rozmyślałem nad tym wszystkim gdy nagle do moich uszu dobieg dzwiek dzwonka do drzwi. Leniwie wstałem z miejsca i ruszyłem na przedpokój aby otworzyć drzwi. Gdy tylko otworzyłem je poczułem silne pchniecie w tył i jak ktoś zażuca na moją szyje swoje dłonie. Gdy się wkońcu odtrząsnęłem z szoku dostrzegłem że osobą która mnie obejmuje jest moja dziewczyna.
- Kochanie co ty tu robisz ? - zapytałem obejmując swoją ukochaną.
- Nie mogłam się doczekać aż sie spotkamy - oznajmiłam a zaraz potym wpiła się w moje usta. Jej pocałunek był namietny i zachłanny. Oczewiście go natychmiast odwzajemniłem.
- Kocham Cie Justin -  wyszeptała miedzy pocałunkami.
- Ja Ciebie też - odpowiedziałem.
Dziewczyna odsuneła się ode mnie i posłała mi szeroki uśmiech.
- Justin - zaczeła ponownie przysuwając się do mnie i zaczeła przejeżdzać palcem po mojej klatce piersiowej w kierunku mojego krocza.
Spojrzałem na nią pytająco mimo że doskonale wiedziałem czego dziewczyna chce ode mnie.
- Tak - wychrypiałem łapiąc dziewczyne za pośladki i ścisnąłem je dośc mocno przez co z ust brunetki wydobył się jęk.
- Pragne Cie - wyszeptała kładąc dłoń na moich kroczu i zaczeła gładzić to miejsce.
Czułem jak w moich spodniach powstaje wybrzuszenie. Postanowiłem jednak podroczyć się z nią. Odepchnąłem delikatnie dziewczyne od siebie na co na jej twarzy wymalowało się zdziwienie. Wyciągnąłem z kieszeni spodni mały przezroczysty woreczek który był wypełniony biała proszkową substancją. Podeszłem do stołu i wysypałem cała zawartość na blat poczym rozdzieliłem proszek na cztery równe kreski.
- Kochanie damy mają pierwszeństwo - oznajmiłem odwracając wzrok na Emme która miedzy czasie staneła obok mnie.
Brunetka posłała mi uroczy uśmiech i bez słowa nachyliła się nad stołem poczym wciągneła naszykowane dla niej działki. Gdy tylko udostepniła mi dostep do swojej cześci zrobiłem to samo.
- To na czym skończyliśmy ? - zapytałem unosząc pytająco brew. Dziewczyna bez słowa wpadła w moje ramiona a już po chwili czułem mokre pocałunki na swojej szyji. Czulem jak narkotyk zaczyna działać czułem coraz wieksze pożądanie i czułem jak powoli trace kontrole nad sobą.
- Co ty robisz ? - wyszeptałem gdy zauważyłem że dziewczyna znowu odsuneła się ode mnie i zaczeła ściągać z siebie ubranie.
- Rozbierz sie - rozkazała ściągając z siebie bielizne.
Nie byłem pewien co moja ukochana kombinuje ale podobało mi się to dlatego bez żadnych protestów zrobiłem to co mi kazała. A po chwili oboje staliśmy zupełnie  nadzy naprzeciw siebie.
Taki widok jak miałem teraz przez oczami moglbym oglądać codziennie.
- Siadaj na sofe - rozkazała wskazując palcem na miejsce.
Naprawde nie miałem pojęcia o co jej chodzi. Narmalnie już dawno byśmy się piepszyli a teraz ona robi jakieś podchody.
- Em o co Ci chodzi ? - zapytałem czujac jak zaczynam się denerwować.
- Zamknij sie i rób co mówie ! - krzyknęła a chwile pózniej poczułem silne pchniecie poczym znalazłem się na sofie. Spojrzałem na dziewczyne pytającym wzrokiem.
- Dziś ja rządze kochanie - powiedziała poczym uklekła przede mną.
Teraz wiedziałem skąd ta agresja w mojej dziewczynie i przyznam było to troche dziwne ale też podniecające.
Czułem jak dłonie dziewczyny pieszczą mojego przyjaciela. Było to takie przyjemne że z każdą chwilą chciałem wiecej.
Jednak Em droczyła się ze mną i od czasu do czasu oblizywała jezykiem mojego czlonka przez co nie mogłem się powstrzymac aby nie piepszyc jej ust.
Niespodziewanie dla dziewczyny złapałem ja mocno za włosy i przytrzymałem jej głowe tak aby mój kutas znalazł sie w jej buzi. Zaczełem poruszać się w jej ustach przez co z moich ust wydobywały się jeki podniecenia.
- Ja tu będę rządził kochanie ! - krzyknąłem zadowolony z siebie.
- To piepsz mnie Bieber - wyskomlała podnosząc się z kolan.
Wtedy wiedziałem że Emma jest pod moją władzą i zrobi wszystko czego będę chciał. Zapowiadał się długi i udany seks ze swoją ukochaną.
Po prawie dwóch godzinach miłosnych igraszek. Razem z Emma leżeliśmy nadzy na sofie. Dłuższą chwile milczeliśmy.
- Justin - usłyszałem głos Emmy.
- Tak skarbie ? - zapytałem zerkajac na swoją wybranke która leżała głową na mojej klatce piersiowej.
- Kochasz Mnie ? - zapytała podnosząc głowe w taki sposób że jej wzrok był skierowany na mnie.
Mimo że była pod wpływem narkotyków jej oczy nadal były piękne.
- Co to za pytanie ? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Kochasz czy nie ? - zapytała podnosząc lekko głos.
- Oczewiście że tak - odparłem szczerze.
Dziewczyna długo wpatrywała się w moje oczy i długo milczała.
- Ja Ciebie też kocham - odparła w jednej chwili podniosła się z pozycji leżącej i usiadła na mnie okrakiem.
- Co ty kombinujesz ? - zapytałem wpatrując się w nagie ciało dziewczyny.
- No bo - zaczeła a jej biodra zaczeły się delikatnie poruszać przez co każdy jej ruch budził do ponownego życia mojego członka.
- Chciała bym abyś poszedł ze mną jutro na kolacje - powiedziała miedzy pocałunkami które zaczeła składać na mojej szyji.
- Jasne pójdziemy do jakiejś restauracji - odparłem delektujac się jej pocałunkami.
Dziewczyna wyprostowała się przerywając pocałunki ale jej biodra nadal pracowały przez co mój penis był już w stanie gotowosci.
- Nie. Ta kolacja jest u mnie w domu. Tato Cie zaprasza - powiedziała w tym samie delikatnie unoszac swoje biodra i ponownie usiadla na mnie tylko tym razem mój penis był w niej.
- Kurwa nie - powiedziałem niezadowolony z jej propozycji.
- No prosze skarbie - poprosiła ujeżdzając mnie.
- Nie chce - oznajmiłem.
Czułem wielką rozkosz jaką w tej chwili dawała mi moja dziewczyna. Jednak mimo wszystko nie chciałem iść na kolacje do jej domu i siedziec przy jednym stole z jej ojcem. Miałem przeczucie że to by sie zle skonczyło.
- Nie chcesz ? - zapytała unosząc brew i przyspieszyła swoje ruchy. Przez co z moich ust wydawał się pomruk zadowolenia. W jednej chwili umieściłem dlonie na pośladkach Emmy aby pomóc jej w jej poczynaniach. Ku mojemu zdziwieniu jej ruchy ustały.
Otworzyłem oczy i spojrzałem na brunetke.
- Nie chcesz to nie - oznajmiła przegryzając dolną warge.
Super dałem się zlapać w jej sidła. Ona doskonale wiedziała w jaki sposob najszybciej mnie przekonać.
- Dobra - wymruczałem niechetnie.
- Dobra co ? - zapytała ponownie zaczynając poruszać biodrami.
- Pójdziemy na tą kolacje do twojego ojca - odpowiedziałem pośpiesznie chcąc piepszyć tą dziewczyne.
- Ciesze sie. Jesteś cudowny - oznajmiła wpijając się w moje usta tak łapczywie jakbyśmy mieli uprawiac seks i się całować poraz ostatni w życiu.
- Ty jesteś seksowna i wredna - oznajmilem gdy tylko nasz pocałunek dobiegł końca.
- Zostaniesz za to ukarana - dodałem uśmiechając się.
Nim dziewczyna zdążyła cokolwiek odpowiedziec obróciłem nas do pozycji takiej że to ja byłem panem.
Emma kleczała na sofie niczym piesek a ja kleczałem za nią i oglądałem ją od tyłu.
- Co ty robisz ? - zapytała zdziwiona moim zachowaniem.
- Karze Cie skarbie - zaśmiałem się i uderzyłem dłonią w pośladek dziewczyny. Swoją drogą jej pupa była tak wypieta i piekna że tylko się prosiła o klapsy.
Poprzez uderzenie jekie wymierzyłem dziewczyna głosno jekneła z bólu.
- Kurwa co ty robisz ?! - krzykneła
- Dopiero się rozkrecam - oznajmiłem i z inpetem włozyłem swojego penisa w jej swietośc. I szybkimi ruchami zaczełem się w niej poruszac. Dziewczyna z każdym ruchem jeczała coraz głosniej a to podniecało mnie coraz bardziej.
Uderzylem poraz drugie w pośladek dziewczyny która ponownie jekneła.
Zapowiadała się ponownie dobra zabawa. Jesli zgodziłem się na ta kolacje która ma się odbyć jutro u Emmy w domu. To chciałem być przynajmniej na niej odpreżony.




wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 19 - Przepraszam

Emma Luke

Po tygodniu obserwacji w szpitalu wreście mogłam wrócić do domu. Lekarz chyba kilka razy dziennie pytał się mnie czy aby napewno nie chce złożyć doniesienia na policje w  sprawie moich obrażeń jednak ja nie chciałam.
Niepewnie nacisnełam na klamke i otworzyłam  drzwi od swojego domu poczym weszłam do środka. Bałam się spotkania z ojcem. Gdy byłam na przedpokoju ściągnełam buty i miałam zamiar szybko wejść i zamknąć się w swoim pokoju. Po chwili weszłam do swojego pokoju i ku mojemu zaskoczeniu na łóżku siedział mój tato. Rozszerzyłam swoje oczy do granic mozliwosci nie wierząc w to co widze. Moj ojciec wstał trzymając w rece duzy bukiet czerwonych róż.
- C - co ty tu robisz ? - zapytałam próbując mówić normalnie. Co nie było łatwe poprzez drżący głos spowodowany nerwami.
- Czekam na Ciebie - odpowiedział bez żadnych emocji.
Stałam jak wryta nie mogąc wydobyc z siebie żadnego słowa.
- Prosze to dla Ciebie - usłyszałam z ust ojca który trzymając w dłoni róze wysuną je przed siebie.
- Nie chce - odpowiedziałam oschle odwracając glowe w druga strone aby nie patrzec na meżczyzne który sprawil ze wylądowałam w szpitalu.
- Emma posłuchaj Mnie - powiedział unosząc głos tak że ponownie się przesyraszyłam i dla własnego bezpieczeństwa spojrzałam na niego.
Ojciec podszedł blizej stając na przeciw mnie i spojrzał mi w oczy.
- Przepraszam Emma - powiedział. Słyszac jego słowa w pierwszej chwili pomyslalam ze to powiedziala moja wyobraznia. Wytrzeszczylam oczy z jie dowierzenia.
- C - co ? - zapytalam chcac jeszcze raz uslyszec te słowa. Tak dla pewnosci ze po pobiciu i lekkim wtrząsnieniu mozgu nie mam jakiś trwałych uszkodzen. Np. To ze moge slyszec rzeczy ktore wcale nie miały miejsca.
- Przepraszam Córeczko - powtórzył kładać swoje silne dłonie na moich ramionach. Przez jego dotyk wzdrygnełam się. Moze to poprostu jest już strach.
- Jesteś moją ukochaną córeczką która ranie za kazdym razem gdy ty chcesz zacząc zyć swoim życiem - zaczął a jego głos zaczał drżeć.
Milczałam uważnie słuchając każdego słowa jakie wymawia. Pozwoliłam mu skończyć.
- Dlatego prosze cie o wybaczenie. Przysięgam pójde na terapie i przestane Cie krzywdzic tylko prosze wybacz mi - mówił a z jego oczu zaczeły splywać łzy. I nie tylko on płakał. Słysząc te słowa które tak dawno pragnełam usłyszeć wzruszyłam się.
Nie odpowiedziałam nic poprostu wtuliłam się w ramiona ojca i zaczełam płakac jak dziecko.
- Kocham Cie córeczko , mam tylko Ciebie i nie chce Cie stracic - wyszeptał poprzez łzy.
- Kocham Cie tato - odpowiedziałam wtulając się mocniej w jego objęcia.
Od śmierci mamy tak bardzo mi tego brakowało. Ojciec po jej pogrzebie strasznie sie zmienil stal sie nadopiekunczy a z czasem agresywny i zaczał mnie bić. Od dwóch lat przechodziłam piekło na ziemi. Marzyłam aby kiedyś te słowa uslyszeć że przeprasza i że sie to zmieni. Że przestanie mnie bic.
Staliśmy oboje wtuleni w siebie. Tak jakbysmy chcieli nadrobic stracony czas.
- Twoja komórka dzwoni - powiedział odsuwając się ode mnie.
Spojrzałam na tate który wyglądał całkiem inaczej niz za zwyczaj. Byl uśmiechnięty jak nigdy przedtem. Doskonale słyszałam swoj telefon jednak bałam się że gdy odsunę się od ojca on wpadnie w szał. Jednak tak sie nie stało.
- Odbierz może to Justin - powiedział. A mi ponownie zdawało sie że slysze to co nie miało miejsca.
Spojrzałam na ojca z otwarta buzia ze zdziwienia.
- Em zamknij buzie i odbierz telefon może Justin chce sie spotkac - powiedział poczym poslal mi usmiech i wyszedł z pokoju. W trybie natychmiastowym chwyciłam komóre ktora lezała na stoliku i odebrałam polączenie.
- Kochanie nic Ci nie jest ? - usłyszałam dobrze mi znany meski głos.
- Nie wszystko wporządku Justin - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Napewno ? Czy ojciec nic Ci nie zrobił ? - zapytał.
- Nic złego - odpowiedziałam.
- Przeprosił Mnie i obiecał ze pójdzie na terapie i że się zmieni - dodałam natychmiast gdy w sluchawce zapadła cisza.
- Nie wierze mu - burknął szatyn.
- Justin prosze nie psuj mi radosci. Ja mu wierze - powiedziałam.
- Kochanie ja cie tylko prosze - zaczał jednak nie chciałam tego słuchać i rozłączyłam się. Nie chciałam sluchac wywodów mojego chlopaka. Nie zna mojego taty tak dlugo jak ja. Nie wie jaki byl wczesniej przed tym jak zaczal stosowac wobec mnie przemoc. Zna go tylko z ostatniej akcji. Wiec nie ma prawa oceniac mojego ojca. Czuje ze jego slowa byly szczere i ze naprawde chce sie zmienic.
- Em i co miałem racje ? - z zamyslenia wyrwal mnie głos taty. Odwrociłam sie przodem do niego.
- Tak - powiedziałam krótko.
- Chce sie spotkac ? Idz jak chcesz nie mam nic przeciwko - powiedział posyłając mi ponownie uśmiech którego tak dawno nie widziałam.
- Nie mam nic przeciwko temu chlopakowi o ile nie bedziecie brac narkotykow - dodał a ja oszalalam ze szczscia.
- Przepraszam tato za - nie dokonczyłam bo na swoich ustach poczułam palec swojego taty.
- Cii juz dobrze nie wracajmy do tego - oznajmił.
- A co z twoim chlopakiem ? - zapytal zmieniając temat.
- Dzis sie nie spotkamy - odpowiedziałam.
- Szkoda bo z checia bym go poznal blizej - odpowiedzial. Na co moje serca ponownie ze szczescia mialo wyskoczyc. Moj tato chce poznac moja milosc zycia.
A jeszcze tydzien temu zabranial mi sie z nim spotykac. Ale co z tego skoro poklocilam sie z Justinem.
- Nie dzis tato jestem zmeczona - odpowiedzialam posylajac mu wymuszony usmiech.
- Rozumiem. Poloż się i odpocznij - wyszeptał całując mnie w czoło. Moj tato oposcil pokoj zamykajac za soba drzwi. Ja postanowilam sie polozyc na lozku i odpoczac. Wtddy do glowy naszly mi mysli ze moze Justin ma racje ze nie wierzy mojemu ojcu w jego slowa. ? Co wtedy gdy Justin ma racje i moj tato znowu mnie uderzy? Nie wiem sama czy moge juz swojemu ojcu zaufac ale z drugiej strony przeprosil mnie obiecal poprawe i nawet chce poznac mojego szatyna. Zadajac sobie pytania narazie nie mialam zadnych odpowiedzi. Musialam sama przekonac sie jak bedzie i czy nie okaze sie ta naiwna poraz setny. Myslac nad tym wszystkim nawet nie mam pojecia kiedy usnelam.




niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 18 - Zabije Go !

Emma Luke

Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą starszego mężczyzne grzebiącego coś przed jakąś szafką. Otwróciłam delikatnie głowę w jego kierunku. Wtedy dostrzegłam że mężczyzna patrzy na jakiś monitor który pokazywał jakieś cyferki.
- Gdzie ja jestem ? - zapytałam zachrypniętym głosem.
- O obudziła się pani wkońcu. Spokojnie jest pani w szpitalu - odpowiedział.
Gdy usłyszałam słowa lekarza raptownie się podniosłam czego chwilę później pożałowałam. Poczulam silny ból głowy oraz całego ciała.
- Co ja tu robie ? - zapytałam kładąc się.
- Do szpitala przywiózł panią ojciec twierdząc że spadła pani ze schodów. Ma pani lekki strząs mózgu i stłuczone żebra. - poinformował mnie. Nic nie rozumiałam z tego. Jedyne co pamiętam to kłótnie z ojcem. I jak mogłam spaść ze schodów skoro my ich w domu nie mamy. Jedyne co mi przyszło do głowy to to że ojciec znowu mnie pobił. Ale po co w takim razie przywiózł mnie do szpitala ? Równie dobrze mógł mnie zostawić i pozwolić abym zdechła.
- Szczerze mówiąc to twoje obrażenia nie wyglądają jak z upadku ze schodów. - usłyszałam ponownie głos mężczyzny który wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Co pan ma na myśli ? - zadałam pytanie.
- Myśle że ktoś ciebie pobił. Mam racje ? - zapytał spoglądając na mnie uważnie.
Tak miał racje. Ale myśl że mój ojciec może trafić za pobicie do więzienia i to przeze mnie nie pozwalała mi wyznać prawdy. Przecież to mój ojciec i mimo tego co robi to go kocham.
- Nie - wymamrotałam.
- Spadłam ze schodów - dodałam.
- Myśle że kłamiesz ale proszę zastanów się nad tym - poprosił opuszczając sale.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chciałam aby ktoś kiedykolwiek dowiedział się o tym że mój ojciec stosuje wobec mnie przemoc gdy zrobie coś nie po jego myśli.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwięk telefonu. Z trudem udało mi się sięgnąć go z szafki która znajdowała się obok mojego szpitalnego łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Justin. Odebrałam bez zastanowienia.
- Halo - wymruczałam.
- Emma wkońcu dzwonie do ciebie od wczoraj ! - wrzasnął zdenerwowany ale w jego głosie można było usłyszeć też nutkę oddetchnienia.
- Martwileś się ? - zaśmiałam się chcąc rozluźnić atmosfere w rozmowie.
- Tak. Chciałem zapytać jak twój tata zareagował na nasz widok ? - zapytał niepewnie.
Przecież nie mogłam mu powiedzieć że jego reakcja była taka że pobił mnie do nieprzytomności.
- Justin przyjedz do mnie - odpowiedziałam czując wielką gule w gardle.
- Do domu ? Coś się stało kochanie ? - zapytał natychmiast.
- Jestem w szpitalu. Czekam - oznajmiłam i rozłączyłam się nie czekając na odpowiedz Justina. Odłożyłam telefon na szafkę i wtuliłam się w poduszkę i zaczełam płakać. Muszę powiedzieć Justinowi że mój ojciec wie o wszystkim i zabronił mi się z nim spotykać. Nie chce tego robić ale musze. Boje się przeciwstawić ojcu bo boje się że mnie zabije. Teraz już leże w szpitalu a co by bylo nastepnym razem.
Po kilku minutach płakania w poduszkę usłyszałam dzwiek otwierających się drzwi od sali.
- Emma co się stało że tu jesteś ? - usłyszałam dobrze mi znany głos szatyna.
Nie ruszyłam się mimo że wiedziałam że chłopak tylko na to czeka ani też nic nie powiedziałam. Dopiero gdy poczułam uginające się łóżko podniosłam się z poduszki ukazując tym samym swoją zapłakaną i obitą twarz Justinowi.
- Co..co się stało ? Dlaczego ty płaczesz ? - zapytał lekko zdenerwowany i zatroskany moim widokiem.
- Nie mozemy się więcej spotykać - wyszeptałam ponownie rozpłakując się jak małe dziecko.
- Dlaczego ?! - krzyknął marszcząc przy tym swoje brwi.
- Poprostu nie możemy - odpowiedziałam opanowując swoje łzy. Nie chciałam patrzeć na niego wiedziałam że wtedy będzie mi ciężej znieść całą tą sytuacje.
- Nie ważne i tak nie dam ci odejść. Powiedz mi czemu tu jesteś ? - wymruczał totalnie ignorując moje słowa że to koniec.
- Spadłam ze schodów - burknęłam kłamiąc.
- Emma nie kłam - odpowiedział niemal że natychmiast.
- Nie kłamie...
- Kłamiesz ty w mieszkaniu nie masz schodów - zaśmiał się cicho.
Starałam się przez cały czas nie patrzeć na Justina.
- Czekaj , czekaj - usłyszałam.
Bałam się cholernie się bałam że Justin domyśli się prawdy.
- Mój ojciec nie chce abyśmy się spotykali . On wie że bierzemy razem to gówno - zaczełam chcąc wybić Biebera z myślenia. Jak się okazało dałam mu tymi słowami idealną podpowiedz.
- Właśnie ! - krzyknął łapiąc mnie za podbrudek abym na niego spojrzała.
Niechętnie zrobiłam to.
- On cie tak pobił ! On nie chce abyśmy się spotykali dlatego to zrobił tak ! - krzyknął.
- On Cie pobił ?! - wrzasnął ponownie.
Po moich policzkach ponownie spływał strumień łez. Mimo że nie odpowiedziałam nic. On już wiedział jaka jest prawda.
- Od kiedy Cie bije ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Od śmierci mamy ale tylko wtedy gdy zrobie coś zle - odpowiedziałam wyjaśniając mu.
- Zabije go ! - krzyknął obejmując moją twarz dłońmi.
Byłam szczęśliwa że wkońcu ktoś o tym wie. Poczułam w pewnym stopniu ulgę że nie jestem z tym sama.
Ale z drugiej strony byłam przerażona.
- Justin błagam nie ! - blagałam poprzez łzy.
- On będzie błagał o to abym zabił go szybko - wychrypiał jak opentany.
- Justin. Kocham Cie i błagam nie rób tego - wyszeptałam w jego usta poczym obdarowałam go pocałunkiem.
- Wszystko będzie dobrze księżniczko - wyszeptał w moje włosy podczas gdy ja byłam wtulona w jego ramiona. Tak bardzo potrzebowałam jego bliskości i wsparcia. Był jedyną osobą na której mogłam polegać. Chciałam aby zostało tak już na zawsze.



czwartek, 18 sierpnia 2016

Rozdział 17 - Wyrzuty sumienia..

Oscar Brown

Mineło już kilka dni od nieprzyjemnego spotkania z Justinem i Emmą. Od tamtej pory nie kontaktuje się z nimi. Justina zaczęłem nienawidzić za to że wplątał Emmę w narkotyki. A do samej dziewczyny nie mam co pisać ponieważ nieważne jakbym się starał przemówić jej do rozumu ona i tak zrobi swoje. Jest zabardzo wpatrzona w Biebera. Od kilku dni zastanawiam się jak pomóc Emmie i jedynym racjonalnym pomysłem jest poinformowanie jej ojca o wszystkim. Nie miejcie mnie teraz za kapusia ale chce dla niej dobrze. Pamiętam jak dziewczyna mówiła mi że jej jedyną rodziną jest ojciec. Pomyślałem sobie że jeśli z nim pogadam i powiem w co wplątała się dziewczyna on z nią porozmawia i nakłoni do zaprzestania brania narkotyków.
To moja wina że ona zaczeła brać to gówno bo to ja wysłałem do niej Biebera. Zachciało mi się pomóc przyjacielowi. A teraz mam. Dziewczyna którą pokochałem kocha mojego przyjaciela i dla niego stacza się na samo dno.
Stoje przed domem Emmy i zastanawiam się czy napewno dobrze robie idąc do jej ojca.
Po chwili namysłu podeszłem do drzwi i zapukałem.
- Dzień dobry jest Emma ? - zapytałem  gdy drzwi otworzyły się a w nich stanął starszy mężczyzna. Dobrze wiedziałem że brunetki nie ma w domu jednak musiałem od czegoś zacząć.
- Nie ma jej. - burknął najwyraźniej niezadowolony z mojej obecności. Pan Luke nie czekając na moją reakcje chciał przymknąć drzwi jednak uniemozliwiłem mu to zatrzymując drzwi ręką. Mężczyzna spojrzał na mnie surowym ale i pytającym wzrokiem.
- Chciałbym z panem porozmawiać o Emmie - powiedziałem pospiesznie tłumacząc mu swoje zachowanie.
- Nie mam czasu na wysłuchiwanie Ciebie o tym jaką miłością darzysz moją córkę. - burknął.
- Nie wyrażam zgody abyś się z nią spotykał - dodał natychmiast. A ja słysząc jego słowa osłupiałem.
- Czy da mi pan dojść wkońcu do słowa ?! - powiedziałem głośnym tonem aby ojciec Emmy wkońcu mnie wysłuchał.
- Masz pięć minut chłopcze - wycedził przez zęby wpuszczając mnie do środka. Poszedłem za mężczyzną do salonu i usiadłem na sofie.
- Więc ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Chodzi o Emme - zaczęłem.
- Pana córka wplątała się w kłopoty - dodałem.
- Co ? O jakiś kłopotach mówisz ? - zapytał.
- Zadała się z nieodpowiednim chłopakiem i - przerwałem nie będąc pewny czy aby napewno dobrze robie rozmawiając z jej tatą poza jej plecami.
- I ? - dopytał.
- Spotyka sie z Justinem. - oznajmiłem.
- Zazdrosny jesteś o niego ? - zapytał unosząc brew.
- Tak. Chciałem z nią być ale ona wybrała jego - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- I to przez zazdrość przyszedłeś mi powiedzieć że Emma spotyka sie z niejakim Justinem - powiedział wstając z miejsca. Pan Luke zaczął przemieszczać nerwowo pokój.
- Milczysz więc - zaczął.
- Ona bierze narkotyki razem z nim ! - krzyknąłem czując gromadzące się nerwy w moim organizmie. Nie moglem słuchać tych bredni o jakie oskarża mnie jej ojciec.
- Chyba sobie kpisz chłopcze ! Nie tak wychowałem córkę ! - wrzasnął machając rękami jakby był w jakimś amoku. Szczerze przyznam że się wystraszyłem dlatego też zrobilem krok wtył.
- Nie żartuje. Mówie prawdę. Mówie to panu ponieważ się o nią martwię - krzyknąłem.
Mężczyzna spojrzał na mnie a w jego oczach widziałem gniew.
- Jeśli kłamiesz - przerwal zaciskając dłonie w pięść.
- Chce dla Emmy dobrze - wyszeptałem nie pewnie bojąc się reakcji ojca Emmy.
- Dobrze rozumiem i dzieki za szczerość a teraz wyjdz musze przemyśleć kilka spraw - usłyszałem w odpowiedzi.
Pan Luke natychmiast złagodniał. Mówił spokojnym i cichym tonem. Być może zauważył że się wystraszyłem i dlatego złagodniał.
- Aa - chciałem zapytać jednak mi przerwał.
- Obiecuje ci że z nią porozmawiam i już nigdy nie wezmie narkotyków - powiedział pewny swoich słow uśmiechając się dziwnie.
Nic już nie powiedziałem poprostu wyszedłem z salonu a następnie z domu. Wracając do domu dopadły mnie wyrzuty sumienia że naskarżyłem na Emmę do jej ojca. Ale mimo wszystko chce dobrze. Dziewczyna jest ślepo zakochana w Bieberze i już całkiem uzależniona od dopalaczy różnego gatunku. Wiem od Emeta i Sary że codziennie razem z Justinem są pod wpływem narkotyków. Okej sam nieraz zapale trawę ale na tym koniec. A ona ? Jest piękną i młodą dziewczyną która z dnia na dzień stacza się coraz bardziej. Za bardzo mi na niej zależy abym spokojnie na to patrzył jak marnuje sobie życie mimo że nie chce widzieć mnie na oczy.

Emma Luke

Dziś cały dzień spędziłam z Justinem. Dzień z nim jest dla mnie bardzo ważny. Kocham go i chce aby był w moim życiu zawsze.
Niestety Oscar i Emat się od nas praktycznie odwrócili. Dlaczego ? Uważają że Justin ma zły wpływ na mnie i dotego twierdzą że to przez niego biore narkotyki i że na maksa się w nie wkręciłam. Nieprawda. Justin do niczego mnie nie namawia poprostu proponuje a ja sama chce. Dziś nie braliśmy żadnych dragów tylko paliliśmy trawę.
- Dlaczego nie chcesz abym wszedł tam z tobą ? - zapytał Justin gdy tylko staneliśmy pod moim domem.
- Kochanie..- zaczęłam.
- Tak tak wiem. Twój ojciec - dokończył przeczesując nerwowo dłonią swoje włosy.
- Niedługo mu o nas powiem - oznajmiłam a chwilę poźniej wpilam się w malinowe usta szatyna obdarowując go namiętnym pocałunkiem który został natychmiast odwzajemniony.
- Kocham Cie - szepnął szatyn.
Chciałam powiedzieć mu to samo jednak nie powiedziałam gdyż drzwi od mojego domu otworzyły się a w nich stanął mój ojciec.
Serce podskoczyło mi natychmiast do gardła.
- Emma - chrząknął ojciec przeszywając mnie wzrokiem.
Teraz byłam pewna gdy wejdę do domu zaczną się pytania a potem tłumaczenie cielesne.
- Dobry wieczór Panie Luke - przywitał się Justin jednak mój ojciec spiorunował go wzrokiem.
Posłalam szatynowi przepraszające spojrzenie i weszłam do domu.
- To był Justin ? - usłyszałam z ust ojca. Byłam w totalnym szoku. Skąd on wie o nim ?. Nie miałam pojęcia.
- Tak - odpowiedziałam.
Weszłam do swojego pokoju z nadzieją że ojciec o nic więcej pytać nie będzie. I w pewnym sensie miałam racje. Ojciec wszedł za mną do pokoju i poprostu stwierdził fakty.
- To z nim włuczysz się cały dzień ? - zapytał.
- To z nim bierzesz narkotyki ? - zadał kolejne pytanie. W mojej głowie zaczeły roić się pytania. Skąd on wie? Czy ktoś mu powiedział?
- Trawa , amfetamina co jeszcze hym ?
- Myślałaś że się nie dowiem ?
Z jego ust leciały kolejne pytania na które nie chciałam odpowiadać. Poprostu się bałam.
- Jesteś na tyle głupia aby myśleć że się nie dowiem ! - wrzasnął na co podskoczyłam.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć ani nic zrobić poczułam silne pieczenie na policzku. Złapałam sie w bolące miejsce.
- Nie tak cie wychowywałem !
- Pierdolisz się z nim ?! - wrzasnął łapiąc mnie za włosy i ciągnął z całych sił. Czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.
- Pytam ! Pierdolisz ?! - powtórzył.
- Kocham Go. - wyszeptałam mimo trwającego bólu. Wtedy do moich uszu dotarł głośny ironiczny śmiech ojca.
- Ty mała kurwo nie wiesz co to miłość ! - burknął wymierzając kolejny cios. Ten był na tyle silny że w mgnieniu oka straciłam władze w nogach i upadłam. Ojciec wymierzał kolejne ciosy okładał mnie pięściami gdzie tylko się dało. Kopał mnie również w brzuch w głowę. Nie miałam już siły aby się bronić.
- Ja cie kurwo odłucze brać narkotyki i nie będziesz się z nim piepszyć ! - wrzasnął. Niestety to było ostatnie co usłyszałam. Z nadmiaru uderzeń i kopnięć w brzuch poprostu straciłam przytomność.




niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 16 - Nie w takiej dziewczynie się zakochałem.

Oscar Brown

Od ponad godziny siedziałem razem z Emetem i Sarą u niej w domu. I staraliśmy się wymyśleć jakieś palany na dziś. Jednak jak narazie nikt nic sensownego nie wymyślił. Najprawdopodobniej było to spowodowane tym że wczorajszej nocy grubo imprezowaliśmy w klubie.
- Oshee a co u Emmy ? - zapytał niespodziewanie Emet.
- Nie wiem - odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Nie było jej nawet na twojej imprezie - dodał mój kolega.
- Wiem i Biebera też pewnie razem spędzali czas - odpowiedziałem czują dziwny uścisk w żałądku. Byłem zazdrosny o to że Em wolała spędzać czas z nim niż ze mną. Jednka nie chciałem aby moi przyjaciele to widzieli.
- Ej a może odwiedzimy Emme ? - zaproponowała radosnym głosem rudowłosa dziewczyna. Nie miałem nic przeciwko aby do niej iść i dowiedzieć się co u niej słychać. Razem z Emetem przytakneliśmy i wstaliśmy z miejsc kierując się do wyjścia.
- Pewnie się ucieszy że nas zobaczy - zaśmiał się Emet. Cała nasza trójka opósciła dom Sary i ruszyliśmy w drogę do domu Emmy.
- Wejdzmy do niej bez pukania - Powiedziała Ruda gdy byliśmy już przed drzwiami domu naszej koleżanki.
Spojrzałem na nią pytająco.
- No co zrobimy jej niespodzianke - oznajmiła łapiąc za klamkę i weszła do środka. My zaraz za nią. Nie byłem pewien co do tej ,, niespodzianki ,, ale nie miałem czasu na jakąkolwiek reakcję gdyż Sara była już w pomieszczeniu. W ciszy przemieżaliśmy przedpokój zaglądając po drodzę do kuchni.
- Chyba jest w salonie - wyszeptałem pokazując palcem na salon. Wszyscy skierowaliśmy się do salonu. I rzeczywiście tam była Emma. Jednak nie sama. Przed oczami widziałem dziewczynę która stała w objęciach Biebera. Oboje całowali sie tak zachłannie jakby mieli się zjeść.
- Niespodzianka ! - krzyknęła nagle Sara. Widząc że oboje nie zwrócili uwagi na to że nie są sami w pokoju. Na głos dziewczyny oderwali się od siebie i spojrzeli na nas.
- O Hej - zaśmiała się Emma. Dziewczyna natychmiast odsunęła się od Justina i szybkim krokiem znalazła sie przy nas poczym po koleji przytuliła każdego z nas na przywitanie.
- Czemu nie daliście znać że przyjdziecie ? - zapytała spoglądając na mnie. W jej wzroku było coś dziwnego. Jednak wtedy jeszcze nie wiedziałem co.
- Sara dała pomysł abyśmy zrobili tobie niespodzianke jednak nie wyszlo bo nie jesteś sama - wyjaśniłem przenosząc spojerzenie na Justina która już stał przy boku Emmy.
- No a przeszkadza Ci to coś że nie jest sama ? - burknął w moim kierunku. Totalnie zignorowałem pytanie Justina i odwróciłem sie do niego plecami.
- Pijemy coś ? - zapytała Sara wyciągając z torebki dwie butelki wódki.
- Dawaj ! Może będzie luźniejsza atmosfera - krzyknęła radośnie Emma. Słysząc jej słowa nie mogłem uwierzyć że akurat ona to powiedziała. Poznałem dziewczynę która nie przepadała za alkoholem ani za niczym innym a teraz ? Teraz jest pierwsza do picia.
- Ty chcesz pić ? - zapytałem patrząc na nią. Emma natychmiast skineła głową na znak potwierdzenia.
- Oscar ty masz jakiś problem ? - usłyszałem głos Biebera. Automatycznie przeniosłem wzrok na niego.
- Że co ? - zapytałem.
- Najpierw przeszkadza Ci to że Emma nie jest sama a teraz że chce pić - wychrypiał podchodząc bliżej do mnie. Jego twarz wyrażała chęc mordu mnie. Ale miałem to gdzieś.
- Tak bo Emma nie piła nigdy - oznajmiłem 
- Martwie się o nią - dodałem zaciskając dłonie w pieści.
- Pozwól że to ja będę się martwić o swoją dziewczynę a nie ty - odpowiedział szatyn. Myślałem że się przesłyszałem jednak to była prawda. Na moich oczach podszedł do Emmy która rozmawiała z Sarą i zaczął ją namiętnie całować.
- Stary odpuść sobie on jest naćpany - zaśmiał się Emet klępiąc mnie po ramieniu. Widziałem że jest naćpany jednak nie chciałem mu dać tej władzy że się go boje czy coś w tym stylu. Stałem bez ruchu podczas gdy wszyscy poszli do kuchni. Wtedy dotarła do mnie jedna rzecz którą musiałem jak najszybciej sprawdzić. Ruszyłem zdenerwowany do kuchni gdzie wszyscy byli.
- Dawaj bierz - powiedział Emet podając mi kieliszek.
- Nie chce - powiedziałem stanowczym głosem odsuwając dłoń kolegi który trzymał kieliszek.
- No co ty taki cipowaty się zrobiłeś - zaśmiał się Bieber. Na którego odrazu przeniosłem wzrok i posłałem mu mordercze spojrzenie. Bez słowa podeszłem do Emmy i chwyciłem jej twarz obejmując je dłońmi.
- Co ty robisz ? - zapytała niepewnie. Może i moje zachowanie wydawało się jej dziwne ale chciałem coś sprawdzić. Wpatrywałem się w jej oczy dłuższą chwilę dopóki nie byłem pewny jednego.
- Może i jestem cipowaty ale nie dał bym swojej dziewczynie żadnego gówna wciągnąć - wycedziłem przez zęby. Czułem że jeśli zaraz nie opuszcze tego domu to mogę zrobić coś czego będę żałować.
- Co ? Oczym ty mówisz ? - zapytała zdziwiona Sara.
- Bieber i Emma są naćpani. Ten huj dał jej to gówno - krzyknąłem patrząc na dziewczyne.
- Noi co z tego ?! - wrzasnął szatyn.
- Huj ci do tego co bierzemy ! - dodał natychmiast wstając z miejsca i skierował się w moją stronę. Wtedy wiedziałem już że będzie się działo. Jednak zdziwiłem się gdy przed sobą zobaczyłem Emmę a za nią wkurwionego tak samo jak ja Biebera.
- Sama chciałam ! On mnie do niczego nie zmuszał - powiedziała spokojnym tonem. Próbując nie dopuścić do bójki między nami.
- Nie tłumacz się mu kochanie - usłyszałem głos szatyna który kierował swoje słowa do brunetki. Bez namysłu ponownie chwyciłem twarz dziewczyny w dłonie ignorując przy tym Biebera.
- Nie daj się tak skrzywdzić ! Nie w takiej dziewczynie się zakochałem - wypowiedzaiłem te słowa czując ulgę na sercu. Każdy obecny w pomieszczeniu był zaszokowany moimi słowami. Bez chwili namysłu wpiłem się w usta dziewczyny i obdarowałem ją delikatnym pocałunkiem. Jednak nie odwzajemnionym. Odsunełem się od dziewczyny i bez słowa opósciłem pomieszczenie a następnie dom. Nie mogłem tam zostać i patrzeć jak moja Emma marnuje sobie życie przy takim dupku życie wkręcając się w narkotyki.

Justin Bieber

Mineło kilka minut odkąd Oscar opuścił dom Emmy. Wcześniej psując nam wszystkim humory przez co teraz panowała w naszym gronie niezręczna cisza.
- Em czy Oscar mówił prawdę ? - zapytała Rudowłosa dziewczyna jednocześnie przerywając cisze.
- Nie oceniajcie mnie - wyszeptała niepewnie Emma spoglądając na Sare.
Chciałem coś powiedzieć aby Emma nie czula się niezręcznie jednak odpuściłem sobie gdy usłyszałem głośny śmiech Emeta. Natychmiast spojrzeliśmy na niego pytająco.
- A ty z czego tak się śmiejesz debilu ? - zapytałem kierując swoje słowa do kolegi.
- Oscar zrobił tu scene jakby Em miała 15 lat i byłby jej ojcem - mówił poprzez śmiech.
- Właśnie. Nie mamy ci tego za złe. Ja też od czasu do czasu sobie coś wciągne - powiedziała Sara. Wiedziałem że nie mówi tego tylko dlatego aby pocieszyć Emmę tylko mówi tak jak jest.
- Ja naprawdę sama chciałam to zrobić Justin do niczego mnie nie zmuszał - powiedziała pewna swoich słow. Słysząc jej słowa zrobiło mi się wstyd. Dziewczyna kłamie i to ewidentnie mija się z prawdą. Poczułem się głupio. Poczułem że muszę z nią to wyjaśnić.
- Spoko nie musisz się nam tłumaczyć - powiedział Emet przesyłając w stronę Emmy serdeczny uśmiech.
- To co pijemy dalej ? - zapytała Sara zmieniając temat.
- To polejcie a ja na chwile zabieram Emmę - powiedziałem wstając z krzesła i chwyciłem dłoń dziewczyny. Emma zaskoczona moim zachowaniem nie powiedziała nic tylko posłusznie podążyła za mną.
- Coś się stało ? - zapytała gdy tylko znaleźliśmy się w salonie.
- Skłamałaś - powiedziałam krótko spoglądając w rozszerzone teńczówki dziewczyny.
- Nie chciałaś - dodałem chcąc naprowadzić ją o czym dokładnie mówiłem.
- Nie chciałam abyś był skończony w ich oczach - odpowiedziała patrząc na mnie bez żadnych emocji. Nie wiedziałem co mam teraz powiedzieć. Zaskoczyla mnie.
- Przepraszam - wyszeptałem w jej ucho delikatnie przegryzając jego płatek.
- A ty nie powiedziałeś mi że masz dziewczyne - zaśmiała się przez co ja oderwałem się od niej.
- A nie mam ? - zapytałem unosząc berw.
- Możee - przeciągnęła chichocząc.
- Em ja nie umiem pytać dziewczyny o to czy będzie moją dziewczyną - powiedziałem szczerze.
- Jesteś mało romantyczny Justin - wyszeptała poczym delikatnie złączyła nasze usta razem w namiętny pocałunek. Jeśli dobrze myśle to tym pocałunkiem wyraziła zgodę na bycie moją dziewczyną.
- Gołąbeczki chodzcie ! - usłyszeliśmy głos rudej przezco oderwaliśmy się od siebie cali zdyszanie. Chwyciłem ponownie dłoń Emmy i złączyłem nasze palce razem poczym wróciliśmy oboje do kuchni gdzie siedzieli nasi znajomi czekając na nas z pełnymi po brzegi kieliszkami.