Emma Luke
Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą starszego mężczyzne grzebiącego coś przed jakąś szafką. Otwróciłam delikatnie głowę w jego kierunku. Wtedy dostrzegłam że mężczyzna patrzy na jakiś monitor który pokazywał jakieś cyferki.
- Gdzie ja jestem ? - zapytałam zachrypniętym głosem.
- O obudziła się pani wkońcu. Spokojnie jest pani w szpitalu - odpowiedział.
Gdy usłyszałam słowa lekarza raptownie się podniosłam czego chwilę później pożałowałam. Poczulam silny ból głowy oraz całego ciała.
- Co ja tu robie ? - zapytałam kładąc się.
- Do szpitala przywiózł panią ojciec twierdząc że spadła pani ze schodów. Ma pani lekki strząs mózgu i stłuczone żebra. - poinformował mnie. Nic nie rozumiałam z tego. Jedyne co pamiętam to kłótnie z ojcem. I jak mogłam spaść ze schodów skoro my ich w domu nie mamy. Jedyne co mi przyszło do głowy to to że ojciec znowu mnie pobił. Ale po co w takim razie przywiózł mnie do szpitala ? Równie dobrze mógł mnie zostawić i pozwolić abym zdechła.
- Szczerze mówiąc to twoje obrażenia nie wyglądają jak z upadku ze schodów. - usłyszałam ponownie głos mężczyzny który wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Co pan ma na myśli ? - zadałam pytanie.
- Myśle że ktoś ciebie pobił. Mam racje ? - zapytał spoglądając na mnie uważnie.
Tak miał racje. Ale myśl że mój ojciec może trafić za pobicie do więzienia i to przeze mnie nie pozwalała mi wyznać prawdy. Przecież to mój ojciec i mimo tego co robi to go kocham.
- Nie - wymamrotałam.
- Spadłam ze schodów - dodałam.
- Myśle że kłamiesz ale proszę zastanów się nad tym - poprosił opuszczając sale.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chciałam aby ktoś kiedykolwiek dowiedział się o tym że mój ojciec stosuje wobec mnie przemoc gdy zrobie coś nie po jego myśli.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwięk telefonu. Z trudem udało mi się sięgnąć go z szafki która znajdowała się obok mojego szpitalnego łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Justin. Odebrałam bez zastanowienia.
- Halo - wymruczałam.
- Emma wkońcu dzwonie do ciebie od wczoraj ! - wrzasnął zdenerwowany ale w jego głosie można było usłyszeć też nutkę oddetchnienia.
- Martwileś się ? - zaśmiałam się chcąc rozluźnić atmosfere w rozmowie.
- Tak. Chciałem zapytać jak twój tata zareagował na nasz widok ? - zapytał niepewnie.
Przecież nie mogłam mu powiedzieć że jego reakcja była taka że pobił mnie do nieprzytomności.
- Justin przyjedz do mnie - odpowiedziałam czując wielką gule w gardle.
- Do domu ? Coś się stało kochanie ? - zapytał natychmiast.
- Jestem w szpitalu. Czekam - oznajmiłam i rozłączyłam się nie czekając na odpowiedz Justina. Odłożyłam telefon na szafkę i wtuliłam się w poduszkę i zaczełam płakać. Muszę powiedzieć Justinowi że mój ojciec wie o wszystkim i zabronił mi się z nim spotykać. Nie chce tego robić ale musze. Boje się przeciwstawić ojcu bo boje się że mnie zabije. Teraz już leże w szpitalu a co by bylo nastepnym razem.
Po kilku minutach płakania w poduszkę usłyszałam dzwiek otwierających się drzwi od sali.
- Emma co się stało że tu jesteś ? - usłyszałam dobrze mi znany głos szatyna.
Nie ruszyłam się mimo że wiedziałam że chłopak tylko na to czeka ani też nic nie powiedziałam. Dopiero gdy poczułam uginające się łóżko podniosłam się z poduszki ukazując tym samym swoją zapłakaną i obitą twarz Justinowi.
- Co..co się stało ? Dlaczego ty płaczesz ? - zapytał lekko zdenerwowany i zatroskany moim widokiem.
- Nie mozemy się więcej spotykać - wyszeptałam ponownie rozpłakując się jak małe dziecko.
- Dlaczego ?! - krzyknął marszcząc przy tym swoje brwi.
- Poprostu nie możemy - odpowiedziałam opanowując swoje łzy. Nie chciałam patrzeć na niego wiedziałam że wtedy będzie mi ciężej znieść całą tą sytuacje.
- Nie ważne i tak nie dam ci odejść. Powiedz mi czemu tu jesteś ? - wymruczał totalnie ignorując moje słowa że to koniec.
- Spadłam ze schodów - burknęłam kłamiąc.
- Emma nie kłam - odpowiedział niemal że natychmiast.
- Nie kłamie...
- Kłamiesz ty w mieszkaniu nie masz schodów - zaśmiał się cicho.
Starałam się przez cały czas nie patrzeć na Justina.
- Czekaj , czekaj - usłyszałam.
Bałam się cholernie się bałam że Justin domyśli się prawdy.
- Mój ojciec nie chce abyśmy się spotykali . On wie że bierzemy razem to gówno - zaczełam chcąc wybić Biebera z myślenia. Jak się okazało dałam mu tymi słowami idealną podpowiedz.
- Właśnie ! - krzyknął łapiąc mnie za podbrudek abym na niego spojrzała.
Niechętnie zrobiłam to.
- On cie tak pobił ! On nie chce abyśmy się spotykali dlatego to zrobił tak ! - krzyknął.
- On Cie pobił ?! - wrzasnął ponownie.
Po moich policzkach ponownie spływał strumień łez. Mimo że nie odpowiedziałam nic. On już wiedział jaka jest prawda.
- Od kiedy Cie bije ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Od śmierci mamy ale tylko wtedy gdy zrobie coś zle - odpowiedziałam wyjaśniając mu.
- Zabije go ! - krzyknął obejmując moją twarz dłońmi.
Byłam szczęśliwa że wkońcu ktoś o tym wie. Poczułam w pewnym stopniu ulgę że nie jestem z tym sama.
Ale z drugiej strony byłam przerażona.
- Justin błagam nie ! - blagałam poprzez łzy.
- On będzie błagał o to abym zabił go szybko - wychrypiał jak opentany.
- Justin. Kocham Cie i błagam nie rób tego - wyszeptałam w jego usta poczym obdarowałam go pocałunkiem.
- Wszystko będzie dobrze księżniczko - wyszeptał w moje włosy podczas gdy ja byłam wtulona w jego ramiona. Tak bardzo potrzebowałam jego bliskości i wsparcia. Był jedyną osobą na której mogłam polegać. Chciałam aby zostało tak już na zawsze.
- Gdzie ja jestem ? - zapytałam zachrypniętym głosem.
- O obudziła się pani wkońcu. Spokojnie jest pani w szpitalu - odpowiedział.
Gdy usłyszałam słowa lekarza raptownie się podniosłam czego chwilę później pożałowałam. Poczulam silny ból głowy oraz całego ciała.
- Co ja tu robie ? - zapytałam kładąc się.
- Do szpitala przywiózł panią ojciec twierdząc że spadła pani ze schodów. Ma pani lekki strząs mózgu i stłuczone żebra. - poinformował mnie. Nic nie rozumiałam z tego. Jedyne co pamiętam to kłótnie z ojcem. I jak mogłam spaść ze schodów skoro my ich w domu nie mamy. Jedyne co mi przyszło do głowy to to że ojciec znowu mnie pobił. Ale po co w takim razie przywiózł mnie do szpitala ? Równie dobrze mógł mnie zostawić i pozwolić abym zdechła.
- Szczerze mówiąc to twoje obrażenia nie wyglądają jak z upadku ze schodów. - usłyszałam ponownie głos mężczyzny który wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Co pan ma na myśli ? - zadałam pytanie.
- Myśle że ktoś ciebie pobił. Mam racje ? - zapytał spoglądając na mnie uważnie.
Tak miał racje. Ale myśl że mój ojciec może trafić za pobicie do więzienia i to przeze mnie nie pozwalała mi wyznać prawdy. Przecież to mój ojciec i mimo tego co robi to go kocham.
- Nie - wymamrotałam.
- Spadłam ze schodów - dodałam.
- Myśle że kłamiesz ale proszę zastanów się nad tym - poprosił opuszczając sale.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chciałam aby ktoś kiedykolwiek dowiedział się o tym że mój ojciec stosuje wobec mnie przemoc gdy zrobie coś nie po jego myśli.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwięk telefonu. Z trudem udało mi się sięgnąć go z szafki która znajdowała się obok mojego szpitalnego łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Justin. Odebrałam bez zastanowienia.
- Halo - wymruczałam.
- Emma wkońcu dzwonie do ciebie od wczoraj ! - wrzasnął zdenerwowany ale w jego głosie można było usłyszeć też nutkę oddetchnienia.
- Martwileś się ? - zaśmiałam się chcąc rozluźnić atmosfere w rozmowie.
- Tak. Chciałem zapytać jak twój tata zareagował na nasz widok ? - zapytał niepewnie.
Przecież nie mogłam mu powiedzieć że jego reakcja była taka że pobił mnie do nieprzytomności.
- Justin przyjedz do mnie - odpowiedziałam czując wielką gule w gardle.
- Do domu ? Coś się stało kochanie ? - zapytał natychmiast.
- Jestem w szpitalu. Czekam - oznajmiłam i rozłączyłam się nie czekając na odpowiedz Justina. Odłożyłam telefon na szafkę i wtuliłam się w poduszkę i zaczełam płakać. Muszę powiedzieć Justinowi że mój ojciec wie o wszystkim i zabronił mi się z nim spotykać. Nie chce tego robić ale musze. Boje się przeciwstawić ojcu bo boje się że mnie zabije. Teraz już leże w szpitalu a co by bylo nastepnym razem.
Po kilku minutach płakania w poduszkę usłyszałam dzwiek otwierających się drzwi od sali.
- Emma co się stało że tu jesteś ? - usłyszałam dobrze mi znany głos szatyna.
Nie ruszyłam się mimo że wiedziałam że chłopak tylko na to czeka ani też nic nie powiedziałam. Dopiero gdy poczułam uginające się łóżko podniosłam się z poduszki ukazując tym samym swoją zapłakaną i obitą twarz Justinowi.
- Co..co się stało ? Dlaczego ty płaczesz ? - zapytał lekko zdenerwowany i zatroskany moim widokiem.
- Nie mozemy się więcej spotykać - wyszeptałam ponownie rozpłakując się jak małe dziecko.
- Dlaczego ?! - krzyknął marszcząc przy tym swoje brwi.
- Poprostu nie możemy - odpowiedziałam opanowując swoje łzy. Nie chciałam patrzeć na niego wiedziałam że wtedy będzie mi ciężej znieść całą tą sytuacje.
- Nie ważne i tak nie dam ci odejść. Powiedz mi czemu tu jesteś ? - wymruczał totalnie ignorując moje słowa że to koniec.
- Spadłam ze schodów - burknęłam kłamiąc.
- Emma nie kłam - odpowiedział niemal że natychmiast.
- Nie kłamie...
- Kłamiesz ty w mieszkaniu nie masz schodów - zaśmiał się cicho.
Starałam się przez cały czas nie patrzeć na Justina.
- Czekaj , czekaj - usłyszałam.
Bałam się cholernie się bałam że Justin domyśli się prawdy.
- Mój ojciec nie chce abyśmy się spotykali . On wie że bierzemy razem to gówno - zaczełam chcąc wybić Biebera z myślenia. Jak się okazało dałam mu tymi słowami idealną podpowiedz.
- Właśnie ! - krzyknął łapiąc mnie za podbrudek abym na niego spojrzała.
Niechętnie zrobiłam to.
- On cie tak pobił ! On nie chce abyśmy się spotykali dlatego to zrobił tak ! - krzyknął.
- On Cie pobił ?! - wrzasnął ponownie.
Po moich policzkach ponownie spływał strumień łez. Mimo że nie odpowiedziałam nic. On już wiedział jaka jest prawda.
- Od kiedy Cie bije ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Od śmierci mamy ale tylko wtedy gdy zrobie coś zle - odpowiedziałam wyjaśniając mu.
- Zabije go ! - krzyknął obejmując moją twarz dłońmi.
Byłam szczęśliwa że wkońcu ktoś o tym wie. Poczułam w pewnym stopniu ulgę że nie jestem z tym sama.
Ale z drugiej strony byłam przerażona.
- Justin błagam nie ! - blagałam poprzez łzy.
- On będzie błagał o to abym zabił go szybko - wychrypiał jak opentany.
- Justin. Kocham Cie i błagam nie rób tego - wyszeptałam w jego usta poczym obdarowałam go pocałunkiem.
- Wszystko będzie dobrze księżniczko - wyszeptał w moje włosy podczas gdy ja byłam wtulona w jego ramiona. Tak bardzo potrzebowałam jego bliskości i wsparcia. Był jedyną osobą na której mogłam polegać. Chciałam aby zostało tak już na zawsze.
O fuck 😍😍😍 wściekły Justin to kochany Justin ❤❤❤ kocham to opowiadanie 😍😍😍 życzę dużo weny i czekam na next 💞💞💞
OdpowiedzUsuńDobrze, że Emma powiedziała przed Justinowi i mam nadzieję, że ojciec Emmu już nie będzie Jej bił. Czekam na next i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń