Oscar Brown
Mineło już kilka dni od nieprzyjemnego spotkania z Justinem i Emmą. Od tamtej pory nie kontaktuje się z nimi. Justina zaczęłem nienawidzić za to że wplątał Emmę w narkotyki. A do samej dziewczyny nie mam co pisać ponieważ nieważne jakbym się starał przemówić jej do rozumu ona i tak zrobi swoje. Jest zabardzo wpatrzona w Biebera. Od kilku dni zastanawiam się jak pomóc Emmie i jedynym racjonalnym pomysłem jest poinformowanie jej ojca o wszystkim. Nie miejcie mnie teraz za kapusia ale chce dla niej dobrze. Pamiętam jak dziewczyna mówiła mi że jej jedyną rodziną jest ojciec. Pomyślałem sobie że jeśli z nim pogadam i powiem w co wplątała się dziewczyna on z nią porozmawia i nakłoni do zaprzestania brania narkotyków.
To moja wina że ona zaczeła brać to gówno bo to ja wysłałem do niej Biebera. Zachciało mi się pomóc przyjacielowi. A teraz mam. Dziewczyna którą pokochałem kocha mojego przyjaciela i dla niego stacza się na samo dno.
Stoje przed domem Emmy i zastanawiam się czy napewno dobrze robie idąc do jej ojca.
Po chwili namysłu podeszłem do drzwi i zapukałem.
- Dzień dobry jest Emma ? - zapytałem gdy drzwi otworzyły się a w nich stanął starszy mężczyzna. Dobrze wiedziałem że brunetki nie ma w domu jednak musiałem od czegoś zacząć.
- Nie ma jej. - burknął najwyraźniej niezadowolony z mojej obecności. Pan Luke nie czekając na moją reakcje chciał przymknąć drzwi jednak uniemozliwiłem mu to zatrzymując drzwi ręką. Mężczyzna spojrzał na mnie surowym ale i pytającym wzrokiem.
- Chciałbym z panem porozmawiać o Emmie - powiedziałem pospiesznie tłumacząc mu swoje zachowanie.
- Nie mam czasu na wysłuchiwanie Ciebie o tym jaką miłością darzysz moją córkę. - burknął.
- Nie wyrażam zgody abyś się z nią spotykał - dodał natychmiast. A ja słysząc jego słowa osłupiałem.
- Czy da mi pan dojść wkońcu do słowa ?! - powiedziałem głośnym tonem aby ojciec Emmy wkońcu mnie wysłuchał.
- Masz pięć minut chłopcze - wycedził przez zęby wpuszczając mnie do środka. Poszedłem za mężczyzną do salonu i usiadłem na sofie.
- Więc ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Chodzi o Emme - zaczęłem.
- Pana córka wplątała się w kłopoty - dodałem.
- Co ? O jakiś kłopotach mówisz ? - zapytał.
- Zadała się z nieodpowiednim chłopakiem i - przerwałem nie będąc pewny czy aby napewno dobrze robie rozmawiając z jej tatą poza jej plecami.
- I ? - dopytał.
- Spotyka sie z Justinem. - oznajmiłem.
- Zazdrosny jesteś o niego ? - zapytał unosząc brew.
- Tak. Chciałem z nią być ale ona wybrała jego - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- I to przez zazdrość przyszedłeś mi powiedzieć że Emma spotyka sie z niejakim Justinem - powiedział wstając z miejsca. Pan Luke zaczął przemieszczać nerwowo pokój.
- Milczysz więc - zaczął.
- Ona bierze narkotyki razem z nim ! - krzyknąłem czując gromadzące się nerwy w moim organizmie. Nie moglem słuchać tych bredni o jakie oskarża mnie jej ojciec.
- Chyba sobie kpisz chłopcze ! Nie tak wychowałem córkę ! - wrzasnął machając rękami jakby był w jakimś amoku. Szczerze przyznam że się wystraszyłem dlatego też zrobilem krok wtył.
- Nie żartuje. Mówie prawdę. Mówie to panu ponieważ się o nią martwię - krzyknąłem.
Mężczyzna spojrzał na mnie a w jego oczach widziałem gniew.
- Jeśli kłamiesz - przerwal zaciskając dłonie w pięść.
- Chce dla Emmy dobrze - wyszeptałem nie pewnie bojąc się reakcji ojca Emmy.
- Dobrze rozumiem i dzieki za szczerość a teraz wyjdz musze przemyśleć kilka spraw - usłyszałem w odpowiedzi.
Pan Luke natychmiast złagodniał. Mówił spokojnym i cichym tonem. Być może zauważył że się wystraszyłem i dlatego złagodniał.
- Aa - chciałem zapytać jednak mi przerwał.
- Obiecuje ci że z nią porozmawiam i już nigdy nie wezmie narkotyków - powiedział pewny swoich słow uśmiechając się dziwnie.
Nic już nie powiedziałem poprostu wyszedłem z salonu a następnie z domu. Wracając do domu dopadły mnie wyrzuty sumienia że naskarżyłem na Emmę do jej ojca. Ale mimo wszystko chce dobrze. Dziewczyna jest ślepo zakochana w Bieberze i już całkiem uzależniona od dopalaczy różnego gatunku. Wiem od Emeta i Sary że codziennie razem z Justinem są pod wpływem narkotyków. Okej sam nieraz zapale trawę ale na tym koniec. A ona ? Jest piękną i młodą dziewczyną która z dnia na dzień stacza się coraz bardziej. Za bardzo mi na niej zależy abym spokojnie na to patrzył jak marnuje sobie życie mimo że nie chce widzieć mnie na oczy.
To moja wina że ona zaczeła brać to gówno bo to ja wysłałem do niej Biebera. Zachciało mi się pomóc przyjacielowi. A teraz mam. Dziewczyna którą pokochałem kocha mojego przyjaciela i dla niego stacza się na samo dno.
Stoje przed domem Emmy i zastanawiam się czy napewno dobrze robie idąc do jej ojca.
Po chwili namysłu podeszłem do drzwi i zapukałem.
- Dzień dobry jest Emma ? - zapytałem gdy drzwi otworzyły się a w nich stanął starszy mężczyzna. Dobrze wiedziałem że brunetki nie ma w domu jednak musiałem od czegoś zacząć.
- Nie ma jej. - burknął najwyraźniej niezadowolony z mojej obecności. Pan Luke nie czekając na moją reakcje chciał przymknąć drzwi jednak uniemozliwiłem mu to zatrzymując drzwi ręką. Mężczyzna spojrzał na mnie surowym ale i pytającym wzrokiem.
- Chciałbym z panem porozmawiać o Emmie - powiedziałem pospiesznie tłumacząc mu swoje zachowanie.
- Nie mam czasu na wysłuchiwanie Ciebie o tym jaką miłością darzysz moją córkę. - burknął.
- Nie wyrażam zgody abyś się z nią spotykał - dodał natychmiast. A ja słysząc jego słowa osłupiałem.
- Czy da mi pan dojść wkońcu do słowa ?! - powiedziałem głośnym tonem aby ojciec Emmy wkońcu mnie wysłuchał.
- Masz pięć minut chłopcze - wycedził przez zęby wpuszczając mnie do środka. Poszedłem za mężczyzną do salonu i usiadłem na sofie.
- Więc ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Chodzi o Emme - zaczęłem.
- Pana córka wplątała się w kłopoty - dodałem.
- Co ? O jakiś kłopotach mówisz ? - zapytał.
- Zadała się z nieodpowiednim chłopakiem i - przerwałem nie będąc pewny czy aby napewno dobrze robie rozmawiając z jej tatą poza jej plecami.
- I ? - dopytał.
- Spotyka sie z Justinem. - oznajmiłem.
- Zazdrosny jesteś o niego ? - zapytał unosząc brew.
- Tak. Chciałem z nią być ale ona wybrała jego - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- I to przez zazdrość przyszedłeś mi powiedzieć że Emma spotyka sie z niejakim Justinem - powiedział wstając z miejsca. Pan Luke zaczął przemieszczać nerwowo pokój.
- Milczysz więc - zaczął.
- Ona bierze narkotyki razem z nim ! - krzyknąłem czując gromadzące się nerwy w moim organizmie. Nie moglem słuchać tych bredni o jakie oskarża mnie jej ojciec.
- Chyba sobie kpisz chłopcze ! Nie tak wychowałem córkę ! - wrzasnął machając rękami jakby był w jakimś amoku. Szczerze przyznam że się wystraszyłem dlatego też zrobilem krok wtył.
- Nie żartuje. Mówie prawdę. Mówie to panu ponieważ się o nią martwię - krzyknąłem.
Mężczyzna spojrzał na mnie a w jego oczach widziałem gniew.
- Jeśli kłamiesz - przerwal zaciskając dłonie w pięść.
- Chce dla Emmy dobrze - wyszeptałem nie pewnie bojąc się reakcji ojca Emmy.
- Dobrze rozumiem i dzieki za szczerość a teraz wyjdz musze przemyśleć kilka spraw - usłyszałem w odpowiedzi.
Pan Luke natychmiast złagodniał. Mówił spokojnym i cichym tonem. Być może zauważył że się wystraszyłem i dlatego złagodniał.
- Aa - chciałem zapytać jednak mi przerwał.
- Obiecuje ci że z nią porozmawiam i już nigdy nie wezmie narkotyków - powiedział pewny swoich słow uśmiechając się dziwnie.
Nic już nie powiedziałem poprostu wyszedłem z salonu a następnie z domu. Wracając do domu dopadły mnie wyrzuty sumienia że naskarżyłem na Emmę do jej ojca. Ale mimo wszystko chce dobrze. Dziewczyna jest ślepo zakochana w Bieberze i już całkiem uzależniona od dopalaczy różnego gatunku. Wiem od Emeta i Sary że codziennie razem z Justinem są pod wpływem narkotyków. Okej sam nieraz zapale trawę ale na tym koniec. A ona ? Jest piękną i młodą dziewczyną która z dnia na dzień stacza się coraz bardziej. Za bardzo mi na niej zależy abym spokojnie na to patrzył jak marnuje sobie życie mimo że nie chce widzieć mnie na oczy.
Emma Luke
Dziś cały dzień spędziłam z Justinem. Dzień z nim jest dla mnie bardzo ważny. Kocham go i chce aby był w moim życiu zawsze.
Niestety Oscar i Emat się od nas praktycznie odwrócili. Dlaczego ? Uważają że Justin ma zły wpływ na mnie i dotego twierdzą że to przez niego biore narkotyki i że na maksa się w nie wkręciłam. Nieprawda. Justin do niczego mnie nie namawia poprostu proponuje a ja sama chce. Dziś nie braliśmy żadnych dragów tylko paliliśmy trawę.
- Dlaczego nie chcesz abym wszedł tam z tobą ? - zapytał Justin gdy tylko staneliśmy pod moim domem.
- Kochanie..- zaczęłam.
- Tak tak wiem. Twój ojciec - dokończył przeczesując nerwowo dłonią swoje włosy.
- Niedługo mu o nas powiem - oznajmiłam a chwilę poźniej wpilam się w malinowe usta szatyna obdarowując go namiętnym pocałunkiem który został natychmiast odwzajemniony.
- Kocham Cie - szepnął szatyn.
Chciałam powiedzieć mu to samo jednak nie powiedziałam gdyż drzwi od mojego domu otworzyły się a w nich stanął mój ojciec.
Serce podskoczyło mi natychmiast do gardła.
- Emma - chrząknął ojciec przeszywając mnie wzrokiem.
Teraz byłam pewna gdy wejdę do domu zaczną się pytania a potem tłumaczenie cielesne.
- Dobry wieczór Panie Luke - przywitał się Justin jednak mój ojciec spiorunował go wzrokiem.
Posłalam szatynowi przepraszające spojrzenie i weszłam do domu.
- To był Justin ? - usłyszałam z ust ojca. Byłam w totalnym szoku. Skąd on wie o nim ?. Nie miałam pojęcia.
- Tak - odpowiedziałam.
Weszłam do swojego pokoju z nadzieją że ojciec o nic więcej pytać nie będzie. I w pewnym sensie miałam racje. Ojciec wszedł za mną do pokoju i poprostu stwierdził fakty.
- To z nim włuczysz się cały dzień ? - zapytał.
- To z nim bierzesz narkotyki ? - zadał kolejne pytanie. W mojej głowie zaczeły roić się pytania. Skąd on wie? Czy ktoś mu powiedział?
- Trawa , amfetamina co jeszcze hym ?
- Myślałaś że się nie dowiem ?
Z jego ust leciały kolejne pytania na które nie chciałam odpowiadać. Poprostu się bałam.
- Jesteś na tyle głupia aby myśleć że się nie dowiem ! - wrzasnął na co podskoczyłam.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć ani nic zrobić poczułam silne pieczenie na policzku. Złapałam sie w bolące miejsce.
- Nie tak cie wychowywałem !
- Pierdolisz się z nim ?! - wrzasnął łapiąc mnie za włosy i ciągnął z całych sił. Czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.
- Pytam ! Pierdolisz ?! - powtórzył.
- Kocham Go. - wyszeptałam mimo trwającego bólu. Wtedy do moich uszu dotarł głośny ironiczny śmiech ojca.
- Ty mała kurwo nie wiesz co to miłość ! - burknął wymierzając kolejny cios. Ten był na tyle silny że w mgnieniu oka straciłam władze w nogach i upadłam. Ojciec wymierzał kolejne ciosy okładał mnie pięściami gdzie tylko się dało. Kopał mnie również w brzuch w głowę. Nie miałam już siły aby się bronić.
- Ja cie kurwo odłucze brać narkotyki i nie będziesz się z nim piepszyć ! - wrzasnął. Niestety to było ostatnie co usłyszałam. Z nadmiaru uderzeń i kopnięć w brzuch poprostu straciłam przytomność.
Niestety Oscar i Emat się od nas praktycznie odwrócili. Dlaczego ? Uważają że Justin ma zły wpływ na mnie i dotego twierdzą że to przez niego biore narkotyki i że na maksa się w nie wkręciłam. Nieprawda. Justin do niczego mnie nie namawia poprostu proponuje a ja sama chce. Dziś nie braliśmy żadnych dragów tylko paliliśmy trawę.
- Dlaczego nie chcesz abym wszedł tam z tobą ? - zapytał Justin gdy tylko staneliśmy pod moim domem.
- Kochanie..- zaczęłam.
- Tak tak wiem. Twój ojciec - dokończył przeczesując nerwowo dłonią swoje włosy.
- Niedługo mu o nas powiem - oznajmiłam a chwilę poźniej wpilam się w malinowe usta szatyna obdarowując go namiętnym pocałunkiem który został natychmiast odwzajemniony.
- Kocham Cie - szepnął szatyn.
Chciałam powiedzieć mu to samo jednak nie powiedziałam gdyż drzwi od mojego domu otworzyły się a w nich stanął mój ojciec.
Serce podskoczyło mi natychmiast do gardła.
- Emma - chrząknął ojciec przeszywając mnie wzrokiem.
Teraz byłam pewna gdy wejdę do domu zaczną się pytania a potem tłumaczenie cielesne.
- Dobry wieczór Panie Luke - przywitał się Justin jednak mój ojciec spiorunował go wzrokiem.
Posłalam szatynowi przepraszające spojrzenie i weszłam do domu.
- To był Justin ? - usłyszałam z ust ojca. Byłam w totalnym szoku. Skąd on wie o nim ?. Nie miałam pojęcia.
- Tak - odpowiedziałam.
Weszłam do swojego pokoju z nadzieją że ojciec o nic więcej pytać nie będzie. I w pewnym sensie miałam racje. Ojciec wszedł za mną do pokoju i poprostu stwierdził fakty.
- To z nim włuczysz się cały dzień ? - zapytał.
- To z nim bierzesz narkotyki ? - zadał kolejne pytanie. W mojej głowie zaczeły roić się pytania. Skąd on wie? Czy ktoś mu powiedział?
- Trawa , amfetamina co jeszcze hym ?
- Myślałaś że się nie dowiem ?
Z jego ust leciały kolejne pytania na które nie chciałam odpowiadać. Poprostu się bałam.
- Jesteś na tyle głupia aby myśleć że się nie dowiem ! - wrzasnął na co podskoczyłam.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć ani nic zrobić poczułam silne pieczenie na policzku. Złapałam sie w bolące miejsce.
- Nie tak cie wychowywałem !
- Pierdolisz się z nim ?! - wrzasnął łapiąc mnie za włosy i ciągnął z całych sił. Czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.
- Pytam ! Pierdolisz ?! - powtórzył.
- Kocham Go. - wyszeptałam mimo trwającego bólu. Wtedy do moich uszu dotarł głośny ironiczny śmiech ojca.
- Ty mała kurwo nie wiesz co to miłość ! - burknął wymierzając kolejny cios. Ten był na tyle silny że w mgnieniu oka straciłam władze w nogach i upadłam. Ojciec wymierzał kolejne ciosy okładał mnie pięściami gdzie tylko się dało. Kopał mnie również w brzuch w głowę. Nie miałam już siły aby się bronić.
- Ja cie kurwo odłucze brać narkotyki i nie będziesz się z nim piepszyć ! - wrzasnął. Niestety to było ostatnie co usłyszałam. Z nadmiaru uderzeń i kopnięć w brzuch poprostu straciłam przytomność.
O kuzwa... Oscar mogles to bardziej przemyśleć 😢😢😢 rozdział genialny ❤❤❤ mam nadzieję ze nic poważnego nie stanie się emmie 😢😢😢 życzę dużo weny i czekam na jest ❤❤❤😍😍😍😘😘😘👑👑👑🌹🌹🌹
OdpowiedzUsuńBiedna Emma, ten ojciec jest psychiczny. Mam nadzieję, że nic poważnego Jej się nie stanie i dziewczyną, w końcu uwolni się od Niego. Niech zamieszka np. z Justinem. Czekam na next i życzę dużo weny :*
OdpowiedzUsuń