wtorek, 30 sierpnia 2016

Rozdział 19 - Przepraszam

Emma Luke

Po tygodniu obserwacji w szpitalu wreście mogłam wrócić do domu. Lekarz chyba kilka razy dziennie pytał się mnie czy aby napewno nie chce złożyć doniesienia na policje w  sprawie moich obrażeń jednak ja nie chciałam.
Niepewnie nacisnełam na klamke i otworzyłam  drzwi od swojego domu poczym weszłam do środka. Bałam się spotkania z ojcem. Gdy byłam na przedpokoju ściągnełam buty i miałam zamiar szybko wejść i zamknąć się w swoim pokoju. Po chwili weszłam do swojego pokoju i ku mojemu zaskoczeniu na łóżku siedział mój tato. Rozszerzyłam swoje oczy do granic mozliwosci nie wierząc w to co widze. Moj ojciec wstał trzymając w rece duzy bukiet czerwonych róż.
- C - co ty tu robisz ? - zapytałam próbując mówić normalnie. Co nie było łatwe poprzez drżący głos spowodowany nerwami.
- Czekam na Ciebie - odpowiedział bez żadnych emocji.
Stałam jak wryta nie mogąc wydobyc z siebie żadnego słowa.
- Prosze to dla Ciebie - usłyszałam z ust ojca który trzymając w dłoni róze wysuną je przed siebie.
- Nie chce - odpowiedziałam oschle odwracając glowe w druga strone aby nie patrzec na meżczyzne który sprawil ze wylądowałam w szpitalu.
- Emma posłuchaj Mnie - powiedział unosząc głos tak że ponownie się przesyraszyłam i dla własnego bezpieczeństwa spojrzałam na niego.
Ojciec podszedł blizej stając na przeciw mnie i spojrzał mi w oczy.
- Przepraszam Emma - powiedział. Słyszac jego słowa w pierwszej chwili pomyslalam ze to powiedziala moja wyobraznia. Wytrzeszczylam oczy z jie dowierzenia.
- C - co ? - zapytalam chcac jeszcze raz uslyszec te słowa. Tak dla pewnosci ze po pobiciu i lekkim wtrząsnieniu mozgu nie mam jakiś trwałych uszkodzen. Np. To ze moge slyszec rzeczy ktore wcale nie miały miejsca.
- Przepraszam Córeczko - powtórzył kładać swoje silne dłonie na moich ramionach. Przez jego dotyk wzdrygnełam się. Moze to poprostu jest już strach.
- Jesteś moją ukochaną córeczką która ranie za kazdym razem gdy ty chcesz zacząc zyć swoim życiem - zaczął a jego głos zaczał drżeć.
Milczałam uważnie słuchając każdego słowa jakie wymawia. Pozwoliłam mu skończyć.
- Dlatego prosze cie o wybaczenie. Przysięgam pójde na terapie i przestane Cie krzywdzic tylko prosze wybacz mi - mówił a z jego oczu zaczeły splywać łzy. I nie tylko on płakał. Słysząc te słowa które tak dawno pragnełam usłyszeć wzruszyłam się.
Nie odpowiedziałam nic poprostu wtuliłam się w ramiona ojca i zaczełam płakac jak dziecko.
- Kocham Cie córeczko , mam tylko Ciebie i nie chce Cie stracic - wyszeptał poprzez łzy.
- Kocham Cie tato - odpowiedziałam wtulając się mocniej w jego objęcia.
Od śmierci mamy tak bardzo mi tego brakowało. Ojciec po jej pogrzebie strasznie sie zmienil stal sie nadopiekunczy a z czasem agresywny i zaczał mnie bić. Od dwóch lat przechodziłam piekło na ziemi. Marzyłam aby kiedyś te słowa uslyszeć że przeprasza i że sie to zmieni. Że przestanie mnie bic.
Staliśmy oboje wtuleni w siebie. Tak jakbysmy chcieli nadrobic stracony czas.
- Twoja komórka dzwoni - powiedział odsuwając się ode mnie.
Spojrzałam na tate który wyglądał całkiem inaczej niz za zwyczaj. Byl uśmiechnięty jak nigdy przedtem. Doskonale słyszałam swoj telefon jednak bałam się że gdy odsunę się od ojca on wpadnie w szał. Jednak tak sie nie stało.
- Odbierz może to Justin - powiedział. A mi ponownie zdawało sie że slysze to co nie miało miejsca.
Spojrzałam na ojca z otwarta buzia ze zdziwienia.
- Em zamknij buzie i odbierz telefon może Justin chce sie spotkac - powiedział poczym poslal mi usmiech i wyszedł z pokoju. W trybie natychmiastowym chwyciłam komóre ktora lezała na stoliku i odebrałam polączenie.
- Kochanie nic Ci nie jest ? - usłyszałam dobrze mi znany meski głos.
- Nie wszystko wporządku Justin - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Napewno ? Czy ojciec nic Ci nie zrobił ? - zapytał.
- Nic złego - odpowiedziałam.
- Przeprosił Mnie i obiecał ze pójdzie na terapie i że się zmieni - dodałam natychmiast gdy w sluchawce zapadła cisza.
- Nie wierze mu - burknął szatyn.
- Justin prosze nie psuj mi radosci. Ja mu wierze - powiedziałam.
- Kochanie ja cie tylko prosze - zaczał jednak nie chciałam tego słuchać i rozłączyłam się. Nie chciałam sluchac wywodów mojego chlopaka. Nie zna mojego taty tak dlugo jak ja. Nie wie jaki byl wczesniej przed tym jak zaczal stosowac wobec mnie przemoc. Zna go tylko z ostatniej akcji. Wiec nie ma prawa oceniac mojego ojca. Czuje ze jego slowa byly szczere i ze naprawde chce sie zmienic.
- Em i co miałem racje ? - z zamyslenia wyrwal mnie głos taty. Odwrociłam sie przodem do niego.
- Tak - powiedziałam krótko.
- Chce sie spotkac ? Idz jak chcesz nie mam nic przeciwko - powiedział posyłając mi ponownie uśmiech którego tak dawno nie widziałam.
- Nie mam nic przeciwko temu chlopakowi o ile nie bedziecie brac narkotykow - dodał a ja oszalalam ze szczscia.
- Przepraszam tato za - nie dokonczyłam bo na swoich ustach poczułam palec swojego taty.
- Cii juz dobrze nie wracajmy do tego - oznajmił.
- A co z twoim chlopakiem ? - zapytal zmieniając temat.
- Dzis sie nie spotkamy - odpowiedziałam.
- Szkoda bo z checia bym go poznal blizej - odpowiedzial. Na co moje serca ponownie ze szczescia mialo wyskoczyc. Moj tato chce poznac moja milosc zycia.
A jeszcze tydzien temu zabranial mi sie z nim spotykac. Ale co z tego skoro poklocilam sie z Justinem.
- Nie dzis tato jestem zmeczona - odpowiedzialam posylajac mu wymuszony usmiech.
- Rozumiem. Poloż się i odpocznij - wyszeptał całując mnie w czoło. Moj tato oposcil pokoj zamykajac za soba drzwi. Ja postanowilam sie polozyc na lozku i odpoczac. Wtddy do glowy naszly mi mysli ze moze Justin ma racje ze nie wierzy mojemu ojcu w jego slowa. ? Co wtedy gdy Justin ma racje i moj tato znowu mnie uderzy? Nie wiem sama czy moge juz swojemu ojcu zaufac ale z drugiej strony przeprosil mnie obiecal poprawe i nawet chce poznac mojego szatyna. Zadajac sobie pytania narazie nie mialam zadnych odpowiedzi. Musialam sama przekonac sie jak bedzie i czy nie okaze sie ta naiwna poraz setny. Myslac nad tym wszystkim nawet nie mam pojecia kiedy usnelam.




niedziela, 21 sierpnia 2016

Rozdział 18 - Zabije Go !

Emma Luke

Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą starszego mężczyzne grzebiącego coś przed jakąś szafką. Otwróciłam delikatnie głowę w jego kierunku. Wtedy dostrzegłam że mężczyzna patrzy na jakiś monitor który pokazywał jakieś cyferki.
- Gdzie ja jestem ? - zapytałam zachrypniętym głosem.
- O obudziła się pani wkońcu. Spokojnie jest pani w szpitalu - odpowiedział.
Gdy usłyszałam słowa lekarza raptownie się podniosłam czego chwilę później pożałowałam. Poczulam silny ból głowy oraz całego ciała.
- Co ja tu robie ? - zapytałam kładąc się.
- Do szpitala przywiózł panią ojciec twierdząc że spadła pani ze schodów. Ma pani lekki strząs mózgu i stłuczone żebra. - poinformował mnie. Nic nie rozumiałam z tego. Jedyne co pamiętam to kłótnie z ojcem. I jak mogłam spaść ze schodów skoro my ich w domu nie mamy. Jedyne co mi przyszło do głowy to to że ojciec znowu mnie pobił. Ale po co w takim razie przywiózł mnie do szpitala ? Równie dobrze mógł mnie zostawić i pozwolić abym zdechła.
- Szczerze mówiąc to twoje obrażenia nie wyglądają jak z upadku ze schodów. - usłyszałam ponownie głos mężczyzny który wyrwał mnie z rozmyśleń.
- Co pan ma na myśli ? - zadałam pytanie.
- Myśle że ktoś ciebie pobił. Mam racje ? - zapytał spoglądając na mnie uważnie.
Tak miał racje. Ale myśl że mój ojciec może trafić za pobicie do więzienia i to przeze mnie nie pozwalała mi wyznać prawdy. Przecież to mój ojciec i mimo tego co robi to go kocham.
- Nie - wymamrotałam.
- Spadłam ze schodów - dodałam.
- Myśle że kłamiesz ale proszę zastanów się nad tym - poprosił opuszczając sale.
Nie wiedziałam co mam myśleć. Nie chciałam aby ktoś kiedykolwiek dowiedział się o tym że mój ojciec stosuje wobec mnie przemoc gdy zrobie coś nie po jego myśli.
Z rozmyśleń wyrwał mnie dzwięk telefonu. Z trudem udało mi się sięgnąć go z szafki która znajdowała się obok mojego szpitalnego łóżka. Spojrzałam na wyświetlacz dzwonił Justin. Odebrałam bez zastanowienia.
- Halo - wymruczałam.
- Emma wkońcu dzwonie do ciebie od wczoraj ! - wrzasnął zdenerwowany ale w jego głosie można było usłyszeć też nutkę oddetchnienia.
- Martwileś się ? - zaśmiałam się chcąc rozluźnić atmosfere w rozmowie.
- Tak. Chciałem zapytać jak twój tata zareagował na nasz widok ? - zapytał niepewnie.
Przecież nie mogłam mu powiedzieć że jego reakcja była taka że pobił mnie do nieprzytomności.
- Justin przyjedz do mnie - odpowiedziałam czując wielką gule w gardle.
- Do domu ? Coś się stało kochanie ? - zapytał natychmiast.
- Jestem w szpitalu. Czekam - oznajmiłam i rozłączyłam się nie czekając na odpowiedz Justina. Odłożyłam telefon na szafkę i wtuliłam się w poduszkę i zaczełam płakać. Muszę powiedzieć Justinowi że mój ojciec wie o wszystkim i zabronił mi się z nim spotykać. Nie chce tego robić ale musze. Boje się przeciwstawić ojcu bo boje się że mnie zabije. Teraz już leże w szpitalu a co by bylo nastepnym razem.
Po kilku minutach płakania w poduszkę usłyszałam dzwiek otwierających się drzwi od sali.
- Emma co się stało że tu jesteś ? - usłyszałam dobrze mi znany głos szatyna.
Nie ruszyłam się mimo że wiedziałam że chłopak tylko na to czeka ani też nic nie powiedziałam. Dopiero gdy poczułam uginające się łóżko podniosłam się z poduszki ukazując tym samym swoją zapłakaną i obitą twarz Justinowi.
- Co..co się stało ? Dlaczego ty płaczesz ? - zapytał lekko zdenerwowany i zatroskany moim widokiem.
- Nie mozemy się więcej spotykać - wyszeptałam ponownie rozpłakując się jak małe dziecko.
- Dlaczego ?! - krzyknął marszcząc przy tym swoje brwi.
- Poprostu nie możemy - odpowiedziałam opanowując swoje łzy. Nie chciałam patrzeć na niego wiedziałam że wtedy będzie mi ciężej znieść całą tą sytuacje.
- Nie ważne i tak nie dam ci odejść. Powiedz mi czemu tu jesteś ? - wymruczał totalnie ignorując moje słowa że to koniec.
- Spadłam ze schodów - burknęłam kłamiąc.
- Emma nie kłam - odpowiedział niemal że natychmiast.
- Nie kłamie...
- Kłamiesz ty w mieszkaniu nie masz schodów - zaśmiał się cicho.
Starałam się przez cały czas nie patrzeć na Justina.
- Czekaj , czekaj - usłyszałam.
Bałam się cholernie się bałam że Justin domyśli się prawdy.
- Mój ojciec nie chce abyśmy się spotykali . On wie że bierzemy razem to gówno - zaczełam chcąc wybić Biebera z myślenia. Jak się okazało dałam mu tymi słowami idealną podpowiedz.
- Właśnie ! - krzyknął łapiąc mnie za podbrudek abym na niego spojrzała.
Niechętnie zrobiłam to.
- On cie tak pobił ! On nie chce abyśmy się spotykali dlatego to zrobił tak ! - krzyknął.
- On Cie pobił ?! - wrzasnął ponownie.
Po moich policzkach ponownie spływał strumień łez. Mimo że nie odpowiedziałam nic. On już wiedział jaka jest prawda.
- Od kiedy Cie bije ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Od śmierci mamy ale tylko wtedy gdy zrobie coś zle - odpowiedziałam wyjaśniając mu.
- Zabije go ! - krzyknął obejmując moją twarz dłońmi.
Byłam szczęśliwa że wkońcu ktoś o tym wie. Poczułam w pewnym stopniu ulgę że nie jestem z tym sama.
Ale z drugiej strony byłam przerażona.
- Justin błagam nie ! - blagałam poprzez łzy.
- On będzie błagał o to abym zabił go szybko - wychrypiał jak opentany.
- Justin. Kocham Cie i błagam nie rób tego - wyszeptałam w jego usta poczym obdarowałam go pocałunkiem.
- Wszystko będzie dobrze księżniczko - wyszeptał w moje włosy podczas gdy ja byłam wtulona w jego ramiona. Tak bardzo potrzebowałam jego bliskości i wsparcia. Był jedyną osobą na której mogłam polegać. Chciałam aby zostało tak już na zawsze.



czwartek, 18 sierpnia 2016

Rozdział 17 - Wyrzuty sumienia..

Oscar Brown

Mineło już kilka dni od nieprzyjemnego spotkania z Justinem i Emmą. Od tamtej pory nie kontaktuje się z nimi. Justina zaczęłem nienawidzić za to że wplątał Emmę w narkotyki. A do samej dziewczyny nie mam co pisać ponieważ nieważne jakbym się starał przemówić jej do rozumu ona i tak zrobi swoje. Jest zabardzo wpatrzona w Biebera. Od kilku dni zastanawiam się jak pomóc Emmie i jedynym racjonalnym pomysłem jest poinformowanie jej ojca o wszystkim. Nie miejcie mnie teraz za kapusia ale chce dla niej dobrze. Pamiętam jak dziewczyna mówiła mi że jej jedyną rodziną jest ojciec. Pomyślałem sobie że jeśli z nim pogadam i powiem w co wplątała się dziewczyna on z nią porozmawia i nakłoni do zaprzestania brania narkotyków.
To moja wina że ona zaczeła brać to gówno bo to ja wysłałem do niej Biebera. Zachciało mi się pomóc przyjacielowi. A teraz mam. Dziewczyna którą pokochałem kocha mojego przyjaciela i dla niego stacza się na samo dno.
Stoje przed domem Emmy i zastanawiam się czy napewno dobrze robie idąc do jej ojca.
Po chwili namysłu podeszłem do drzwi i zapukałem.
- Dzień dobry jest Emma ? - zapytałem  gdy drzwi otworzyły się a w nich stanął starszy mężczyzna. Dobrze wiedziałem że brunetki nie ma w domu jednak musiałem od czegoś zacząć.
- Nie ma jej. - burknął najwyraźniej niezadowolony z mojej obecności. Pan Luke nie czekając na moją reakcje chciał przymknąć drzwi jednak uniemozliwiłem mu to zatrzymując drzwi ręką. Mężczyzna spojrzał na mnie surowym ale i pytającym wzrokiem.
- Chciałbym z panem porozmawiać o Emmie - powiedziałem pospiesznie tłumacząc mu swoje zachowanie.
- Nie mam czasu na wysłuchiwanie Ciebie o tym jaką miłością darzysz moją córkę. - burknął.
- Nie wyrażam zgody abyś się z nią spotykał - dodał natychmiast. A ja słysząc jego słowa osłupiałem.
- Czy da mi pan dojść wkońcu do słowa ?! - powiedziałem głośnym tonem aby ojciec Emmy wkońcu mnie wysłuchał.
- Masz pięć minut chłopcze - wycedził przez zęby wpuszczając mnie do środka. Poszedłem za mężczyzną do salonu i usiadłem na sofie.
- Więc ? - zapytał patrząc na mnie wyczekująco.
- Chodzi o Emme - zaczęłem.
- Pana córka wplątała się w kłopoty - dodałem.
- Co ? O jakiś kłopotach mówisz ? - zapytał.
- Zadała się z nieodpowiednim chłopakiem i - przerwałem nie będąc pewny czy aby napewno dobrze robie rozmawiając z jej tatą poza jej plecami.
- I ? - dopytał.
- Spotyka sie z Justinem. - oznajmiłem.
- Zazdrosny jesteś o niego ? - zapytał unosząc brew.
- Tak. Chciałem z nią być ale ona wybrała jego - powiedziałem zgodnie z prawdą.
- I to przez zazdrość przyszedłeś mi powiedzieć że Emma spotyka sie z niejakim Justinem - powiedział wstając z miejsca. Pan Luke zaczął przemieszczać nerwowo pokój.
- Milczysz więc - zaczął.
- Ona bierze narkotyki razem z nim ! - krzyknąłem czując gromadzące się nerwy w moim organizmie. Nie moglem słuchać tych bredni o jakie oskarża mnie jej ojciec.
- Chyba sobie kpisz chłopcze ! Nie tak wychowałem córkę ! - wrzasnął machając rękami jakby był w jakimś amoku. Szczerze przyznam że się wystraszyłem dlatego też zrobilem krok wtył.
- Nie żartuje. Mówie prawdę. Mówie to panu ponieważ się o nią martwię - krzyknąłem.
Mężczyzna spojrzał na mnie a w jego oczach widziałem gniew.
- Jeśli kłamiesz - przerwal zaciskając dłonie w pięść.
- Chce dla Emmy dobrze - wyszeptałem nie pewnie bojąc się reakcji ojca Emmy.
- Dobrze rozumiem i dzieki za szczerość a teraz wyjdz musze przemyśleć kilka spraw - usłyszałem w odpowiedzi.
Pan Luke natychmiast złagodniał. Mówił spokojnym i cichym tonem. Być może zauważył że się wystraszyłem i dlatego złagodniał.
- Aa - chciałem zapytać jednak mi przerwał.
- Obiecuje ci że z nią porozmawiam i już nigdy nie wezmie narkotyków - powiedział pewny swoich słow uśmiechając się dziwnie.
Nic już nie powiedziałem poprostu wyszedłem z salonu a następnie z domu. Wracając do domu dopadły mnie wyrzuty sumienia że naskarżyłem na Emmę do jej ojca. Ale mimo wszystko chce dobrze. Dziewczyna jest ślepo zakochana w Bieberze i już całkiem uzależniona od dopalaczy różnego gatunku. Wiem od Emeta i Sary że codziennie razem z Justinem są pod wpływem narkotyków. Okej sam nieraz zapale trawę ale na tym koniec. A ona ? Jest piękną i młodą dziewczyną która z dnia na dzień stacza się coraz bardziej. Za bardzo mi na niej zależy abym spokojnie na to patrzył jak marnuje sobie życie mimo że nie chce widzieć mnie na oczy.

Emma Luke

Dziś cały dzień spędziłam z Justinem. Dzień z nim jest dla mnie bardzo ważny. Kocham go i chce aby był w moim życiu zawsze.
Niestety Oscar i Emat się od nas praktycznie odwrócili. Dlaczego ? Uważają że Justin ma zły wpływ na mnie i dotego twierdzą że to przez niego biore narkotyki i że na maksa się w nie wkręciłam. Nieprawda. Justin do niczego mnie nie namawia poprostu proponuje a ja sama chce. Dziś nie braliśmy żadnych dragów tylko paliliśmy trawę.
- Dlaczego nie chcesz abym wszedł tam z tobą ? - zapytał Justin gdy tylko staneliśmy pod moim domem.
- Kochanie..- zaczęłam.
- Tak tak wiem. Twój ojciec - dokończył przeczesując nerwowo dłonią swoje włosy.
- Niedługo mu o nas powiem - oznajmiłam a chwilę poźniej wpilam się w malinowe usta szatyna obdarowując go namiętnym pocałunkiem który został natychmiast odwzajemniony.
- Kocham Cie - szepnął szatyn.
Chciałam powiedzieć mu to samo jednak nie powiedziałam gdyż drzwi od mojego domu otworzyły się a w nich stanął mój ojciec.
Serce podskoczyło mi natychmiast do gardła.
- Emma - chrząknął ojciec przeszywając mnie wzrokiem.
Teraz byłam pewna gdy wejdę do domu zaczną się pytania a potem tłumaczenie cielesne.
- Dobry wieczór Panie Luke - przywitał się Justin jednak mój ojciec spiorunował go wzrokiem.
Posłalam szatynowi przepraszające spojrzenie i weszłam do domu.
- To był Justin ? - usłyszałam z ust ojca. Byłam w totalnym szoku. Skąd on wie o nim ?. Nie miałam pojęcia.
- Tak - odpowiedziałam.
Weszłam do swojego pokoju z nadzieją że ojciec o nic więcej pytać nie będzie. I w pewnym sensie miałam racje. Ojciec wszedł za mną do pokoju i poprostu stwierdził fakty.
- To z nim włuczysz się cały dzień ? - zapytał.
- To z nim bierzesz narkotyki ? - zadał kolejne pytanie. W mojej głowie zaczeły roić się pytania. Skąd on wie? Czy ktoś mu powiedział?
- Trawa , amfetamina co jeszcze hym ?
- Myślałaś że się nie dowiem ?
Z jego ust leciały kolejne pytania na które nie chciałam odpowiadać. Poprostu się bałam.
- Jesteś na tyle głupia aby myśleć że się nie dowiem ! - wrzasnął na co podskoczyłam.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć ani nic zrobić poczułam silne pieczenie na policzku. Złapałam sie w bolące miejsce.
- Nie tak cie wychowywałem !
- Pierdolisz się z nim ?! - wrzasnął łapiąc mnie za włosy i ciągnął z całych sił. Czułam jak moje oczy wypełniają się łzami.
- Pytam ! Pierdolisz ?! - powtórzył.
- Kocham Go. - wyszeptałam mimo trwającego bólu. Wtedy do moich uszu dotarł głośny ironiczny śmiech ojca.
- Ty mała kurwo nie wiesz co to miłość ! - burknął wymierzając kolejny cios. Ten był na tyle silny że w mgnieniu oka straciłam władze w nogach i upadłam. Ojciec wymierzał kolejne ciosy okładał mnie pięściami gdzie tylko się dało. Kopał mnie również w brzuch w głowę. Nie miałam już siły aby się bronić.
- Ja cie kurwo odłucze brać narkotyki i nie będziesz się z nim piepszyć ! - wrzasnął. Niestety to było ostatnie co usłyszałam. Z nadmiaru uderzeń i kopnięć w brzuch poprostu straciłam przytomność.




niedziela, 14 sierpnia 2016

Rozdział 16 - Nie w takiej dziewczynie się zakochałem.

Oscar Brown

Od ponad godziny siedziałem razem z Emetem i Sarą u niej w domu. I staraliśmy się wymyśleć jakieś palany na dziś. Jednak jak narazie nikt nic sensownego nie wymyślił. Najprawdopodobniej było to spowodowane tym że wczorajszej nocy grubo imprezowaliśmy w klubie.
- Oshee a co u Emmy ? - zapytał niespodziewanie Emet.
- Nie wiem - odpowiedziałem wzruszając ramionami.
- Nie było jej nawet na twojej imprezie - dodał mój kolega.
- Wiem i Biebera też pewnie razem spędzali czas - odpowiedziałem czują dziwny uścisk w żałądku. Byłem zazdrosny o to że Em wolała spędzać czas z nim niż ze mną. Jednka nie chciałem aby moi przyjaciele to widzieli.
- Ej a może odwiedzimy Emme ? - zaproponowała radosnym głosem rudowłosa dziewczyna. Nie miałem nic przeciwko aby do niej iść i dowiedzieć się co u niej słychać. Razem z Emetem przytakneliśmy i wstaliśmy z miejsc kierując się do wyjścia.
- Pewnie się ucieszy że nas zobaczy - zaśmiał się Emet. Cała nasza trójka opósciła dom Sary i ruszyliśmy w drogę do domu Emmy.
- Wejdzmy do niej bez pukania - Powiedziała Ruda gdy byliśmy już przed drzwiami domu naszej koleżanki.
Spojrzałem na nią pytająco.
- No co zrobimy jej niespodzianke - oznajmiła łapiąc za klamkę i weszła do środka. My zaraz za nią. Nie byłem pewien co do tej ,, niespodzianki ,, ale nie miałem czasu na jakąkolwiek reakcję gdyż Sara była już w pomieszczeniu. W ciszy przemieżaliśmy przedpokój zaglądając po drodzę do kuchni.
- Chyba jest w salonie - wyszeptałem pokazując palcem na salon. Wszyscy skierowaliśmy się do salonu. I rzeczywiście tam była Emma. Jednak nie sama. Przed oczami widziałem dziewczynę która stała w objęciach Biebera. Oboje całowali sie tak zachłannie jakby mieli się zjeść.
- Niespodzianka ! - krzyknęła nagle Sara. Widząc że oboje nie zwrócili uwagi na to że nie są sami w pokoju. Na głos dziewczyny oderwali się od siebie i spojrzeli na nas.
- O Hej - zaśmiała się Emma. Dziewczyna natychmiast odsunęła się od Justina i szybkim krokiem znalazła sie przy nas poczym po koleji przytuliła każdego z nas na przywitanie.
- Czemu nie daliście znać że przyjdziecie ? - zapytała spoglądając na mnie. W jej wzroku było coś dziwnego. Jednak wtedy jeszcze nie wiedziałem co.
- Sara dała pomysł abyśmy zrobili tobie niespodzianke jednak nie wyszlo bo nie jesteś sama - wyjaśniłem przenosząc spojerzenie na Justina która już stał przy boku Emmy.
- No a przeszkadza Ci to coś że nie jest sama ? - burknął w moim kierunku. Totalnie zignorowałem pytanie Justina i odwróciłem sie do niego plecami.
- Pijemy coś ? - zapytała Sara wyciągając z torebki dwie butelki wódki.
- Dawaj ! Może będzie luźniejsza atmosfera - krzyknęła radośnie Emma. Słysząc jej słowa nie mogłem uwierzyć że akurat ona to powiedziała. Poznałem dziewczynę która nie przepadała za alkoholem ani za niczym innym a teraz ? Teraz jest pierwsza do picia.
- Ty chcesz pić ? - zapytałem patrząc na nią. Emma natychmiast skineła głową na znak potwierdzenia.
- Oscar ty masz jakiś problem ? - usłyszałem głos Biebera. Automatycznie przeniosłem wzrok na niego.
- Że co ? - zapytałem.
- Najpierw przeszkadza Ci to że Emma nie jest sama a teraz że chce pić - wychrypiał podchodząc bliżej do mnie. Jego twarz wyrażała chęc mordu mnie. Ale miałem to gdzieś.
- Tak bo Emma nie piła nigdy - oznajmiłem 
- Martwie się o nią - dodałem zaciskając dłonie w pieści.
- Pozwól że to ja będę się martwić o swoją dziewczynę a nie ty - odpowiedział szatyn. Myślałem że się przesłyszałem jednak to była prawda. Na moich oczach podszedł do Emmy która rozmawiała z Sarą i zaczął ją namiętnie całować.
- Stary odpuść sobie on jest naćpany - zaśmiał się Emet klępiąc mnie po ramieniu. Widziałem że jest naćpany jednak nie chciałem mu dać tej władzy że się go boje czy coś w tym stylu. Stałem bez ruchu podczas gdy wszyscy poszli do kuchni. Wtedy dotarła do mnie jedna rzecz którą musiałem jak najszybciej sprawdzić. Ruszyłem zdenerwowany do kuchni gdzie wszyscy byli.
- Dawaj bierz - powiedział Emet podając mi kieliszek.
- Nie chce - powiedziałem stanowczym głosem odsuwając dłoń kolegi który trzymał kieliszek.
- No co ty taki cipowaty się zrobiłeś - zaśmiał się Bieber. Na którego odrazu przeniosłem wzrok i posłałem mu mordercze spojrzenie. Bez słowa podeszłem do Emmy i chwyciłem jej twarz obejmując je dłońmi.
- Co ty robisz ? - zapytała niepewnie. Może i moje zachowanie wydawało się jej dziwne ale chciałem coś sprawdzić. Wpatrywałem się w jej oczy dłuższą chwilę dopóki nie byłem pewny jednego.
- Może i jestem cipowaty ale nie dał bym swojej dziewczynie żadnego gówna wciągnąć - wycedziłem przez zęby. Czułem że jeśli zaraz nie opuszcze tego domu to mogę zrobić coś czego będę żałować.
- Co ? Oczym ty mówisz ? - zapytała zdziwiona Sara.
- Bieber i Emma są naćpani. Ten huj dał jej to gówno - krzyknąłem patrząc na dziewczyne.
- Noi co z tego ?! - wrzasnął szatyn.
- Huj ci do tego co bierzemy ! - dodał natychmiast wstając z miejsca i skierował się w moją stronę. Wtedy wiedziałem już że będzie się działo. Jednak zdziwiłem się gdy przed sobą zobaczyłem Emmę a za nią wkurwionego tak samo jak ja Biebera.
- Sama chciałam ! On mnie do niczego nie zmuszał - powiedziała spokojnym tonem. Próbując nie dopuścić do bójki między nami.
- Nie tłumacz się mu kochanie - usłyszałem głos szatyna który kierował swoje słowa do brunetki. Bez namysłu ponownie chwyciłem twarz dziewczyny w dłonie ignorując przy tym Biebera.
- Nie daj się tak skrzywdzić ! Nie w takiej dziewczynie się zakochałem - wypowiedzaiłem te słowa czując ulgę na sercu. Każdy obecny w pomieszczeniu był zaszokowany moimi słowami. Bez chwili namysłu wpiłem się w usta dziewczyny i obdarowałem ją delikatnym pocałunkiem. Jednak nie odwzajemnionym. Odsunełem się od dziewczyny i bez słowa opósciłem pomieszczenie a następnie dom. Nie mogłem tam zostać i patrzeć jak moja Emma marnuje sobie życie przy takim dupku życie wkręcając się w narkotyki.

Justin Bieber

Mineło kilka minut odkąd Oscar opuścił dom Emmy. Wcześniej psując nam wszystkim humory przez co teraz panowała w naszym gronie niezręczna cisza.
- Em czy Oscar mówił prawdę ? - zapytała Rudowłosa dziewczyna jednocześnie przerywając cisze.
- Nie oceniajcie mnie - wyszeptała niepewnie Emma spoglądając na Sare.
Chciałem coś powiedzieć aby Emma nie czula się niezręcznie jednak odpuściłem sobie gdy usłyszałem głośny śmiech Emeta. Natychmiast spojrzeliśmy na niego pytająco.
- A ty z czego tak się śmiejesz debilu ? - zapytałem kierując swoje słowa do kolegi.
- Oscar zrobił tu scene jakby Em miała 15 lat i byłby jej ojcem - mówił poprzez śmiech.
- Właśnie. Nie mamy ci tego za złe. Ja też od czasu do czasu sobie coś wciągne - powiedziała Sara. Wiedziałem że nie mówi tego tylko dlatego aby pocieszyć Emmę tylko mówi tak jak jest.
- Ja naprawdę sama chciałam to zrobić Justin do niczego mnie nie zmuszał - powiedziała pewna swoich słow. Słysząc jej słowa zrobiło mi się wstyd. Dziewczyna kłamie i to ewidentnie mija się z prawdą. Poczułem się głupio. Poczułem że muszę z nią to wyjaśnić.
- Spoko nie musisz się nam tłumaczyć - powiedział Emet przesyłając w stronę Emmy serdeczny uśmiech.
- To co pijemy dalej ? - zapytała Sara zmieniając temat.
- To polejcie a ja na chwile zabieram Emmę - powiedziałem wstając z krzesła i chwyciłem dłoń dziewczyny. Emma zaskoczona moim zachowaniem nie powiedziała nic tylko posłusznie podążyła za mną.
- Coś się stało ? - zapytała gdy tylko znaleźliśmy się w salonie.
- Skłamałaś - powiedziałam krótko spoglądając w rozszerzone teńczówki dziewczyny.
- Nie chciałaś - dodałem chcąc naprowadzić ją o czym dokładnie mówiłem.
- Nie chciałam abyś był skończony w ich oczach - odpowiedziała patrząc na mnie bez żadnych emocji. Nie wiedziałem co mam teraz powiedzieć. Zaskoczyla mnie.
- Przepraszam - wyszeptałem w jej ucho delikatnie przegryzając jego płatek.
- A ty nie powiedziałeś mi że masz dziewczyne - zaśmiała się przez co ja oderwałem się od niej.
- A nie mam ? - zapytałem unosząc berw.
- Możee - przeciągnęła chichocząc.
- Em ja nie umiem pytać dziewczyny o to czy będzie moją dziewczyną - powiedziałem szczerze.
- Jesteś mało romantyczny Justin - wyszeptała poczym delikatnie złączyła nasze usta razem w namiętny pocałunek. Jeśli dobrze myśle to tym pocałunkiem wyraziła zgodę na bycie moją dziewczyną.
- Gołąbeczki chodzcie ! - usłyszeliśmy głos rudej przezco oderwaliśmy się od siebie cali zdyszanie. Chwyciłem ponownie dłoń Emmy i złączyłem nasze palce razem poczym wróciliśmy oboje do kuchni gdzie siedzieli nasi znajomi czekając na nas z pełnymi po brzegi kieliszkami.



wtorek, 9 sierpnia 2016

Rozdział 15 - Błagam! Nie !

Emma Luke

Rano obudziły mnie promienie słoneczne które wpadały do mojego pokoju po przez nie doslonięte rolety. Otworzyłam leniwie powieki i przetarłam je piąstkami. Rozciągnełam się na łóżku poczym podniosłam się do pozycji siedzącej. Gdy to zrobiłam poczułam lekki zawrót głowy oraz dziwny ból w podbrzuszu.
- Ałaa - jęknęłam kładąc dłoń dokładnie na to miejsce gdzie czułam ból. Natychmiast wstałam z łóżka i podeszłam do swojego biórka. Chwyciłam w dłoń swój notesik i sprawdziłam ostatnią datę okresu. Było to 5 dni temu. Czyli ból nie jest spowodowany nadejściem miesiączyki. W takim razie czym ? Chcąc doprowadzić się do ładu skierowałam się do łazienki. Będąc wśrodku zatkałam wannę korkiem i odkręciłam ciepłą wodę aby napełnić nią wannę. Miedzy czasie zaczełam się rozbierać. Ściągnęłam najpierw górną część piżamy potem spodenki od kompletu piżamowego a na końcu doznałam szoku. Na mojej bieliźnie była widoczna niewielka plamka krwi.
- Przecież to nie możliwę abym miała okres - powiedziałam na głos próbując znaleźć racjonalne wytłumaczenie tej sytuacji.
Po długiej kąpieli wyszłam z wanny osuszyłam swoje ciało ręcznikiem poczym go owinełam w koło talii. Wróciłam do swojego pokoju aby ubrać na siebie czystą bieliznę i ciuchy. Wybrałam krótkie szorty i biały top na ramiączka. Gdy byłam ubrana poszłam do kuchni aby przyżądzić sobie śniadanie. Mówiąc prawdę nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie.
Po zjedzonym śniadaniu usiadłam na krześle i popijając kawę próbowałam przypomnieć sobię wczorajszą noc. A mianowicie co się działo po tym jak zapaliłam trawę z Justinem. Swoją drogą nie powinnam z nim palić ale w jego towarzystwie czuje się bezpiecznie co sprawia że robie to samo co on mimo że nawet nie nalega.
Usiadłam przed telewizorem i zamknęłam oczy aby powrócić myślami do wczorajszej nocy.

- Jesteś tego pewna ?
- Tak. Pragne Cie Justin.
- To był najlepszy seks w moim życiu

W moich myślach brzmiały te zdania niczym wierszyk jakbym recytowała na pamięć. W  myślach pojawił się obraz gdy ja i Justin uprawialiśmy seks. Otworzyłam szeroko oczy nie dokońca wierząc w to co do mnie wróciło.
- Mój boże przespałam się z nim i jeszcze tego nie pamiętam - powiedziałam załamanym głosem.
To że się z nim przespałam nie było aż tak straszne bo naprawdę chciałam tego zakażdym razem gdy mnie całował ale najgorsze było to że swojego pierwszego razu nie do końca pamiętam. Nie wiem dlaczego tak się działo skoro razem z nim paliłam to samo a na drugi dzień prawie nic nie pamiętałam. Zaczełam się zastanawiać dlaczego tak jest. Postanowiłam się o to zapytać Justina chciałam aby jak najszybciej mi to wyjaśnił. Wyciągnęłam szybko z kieszeni swój telefon i wybrałam numer Biebera poczym przyłożyłam urządzenie do ucha.
Jeden sygnał...
Drugi sygnał...
Trzeci sygnał..
- Cześć księżniczko - usłyszałam lekko zachrypnięty i zaspany głos szatyna.
- Heej..chyba Cię obudziłam - oznajmiłam niepewnie. Nie byłam pewna jak zapytać Justina o całą tą sprawę z wczorajszą nocą.
- Właśnie wstałem - odpowiedział a ja wiedziałam ze skłamał tylko po to aby nie było mi przykro że go obudziłam.
- Nie kłam..słuchaj mam pytanie tylko nie wiem jak o to zapytać - wydukałam niepewnie. Bałam się że Justin słysząc moje pytanie obrazi się na mnie albo coś.
- Najlepiej mów prosto z mostu - odpowiedział. Wziełam głeboki oddech i powoli wypuściłam powietrze z ust.
- Co ty mi dajesz do palenia ? - zapytałam
- Trawe a co ? Czemu pytasz ? - zapytał natychmiast.
- Coś się stało ? - zapytał ponownie.
- Tak. Gdy zawsze z Tobą pale to na drugi dzień mam ubytki w pamięci możesz mi wyjaśnić dlaczego ? - zapytałam lekko zdenerwowanym głosem.
- Justin ? - wyszeptałam słysząc dzwięk zakończenia połączenia. Świetnie - pomyślałam rzucając telefon na sofe. Byłam prawie pewna że Bieber ma coś do ukrycia i dlatego się rozłączył bo nie wiedział co ma mi odpowiedzieć. Byłam bez sił. Poczulam jak po moich policzkach spływają pojedyńcze łzy. Stałam w salonie kilka minut bez ruchu zastanawiając się co mam zrobić. Moje myślenie przerwało natarczywe pukanie do drzwi.

Justin Bieber

Gdy odebrałem telefon od Emmy nie myślałem że to co usłysze za chwilę wkurwi mnie od samego rana.
- Tak. Gdy zawsze z Tobą pale to na drugi dzień mam ubytki w pamięci możesz mi wyjaśnić dlaczego ? - zapytała lekko zdenerwowanym głosem.
Nie chciałem odpowiedać na jej pytanie przez telefon tym bardziej że miałem wrażenie że Em o coś mnie podejrzewa. Rozłączyłem się i wstałem szybko z łóżka. Kilka minut później byłem gotowy do wyjścia wziełem dokumenty i kluczuki od wozu i zamknęłem mieszkanie.
Po 10 minutach zaparkowałem swojego mustanga na podjeździe pod domem Emmy. Szybkim krokiem ruszyłem z auta pod jej drzwi i gdy już tam byłem zaczęłem energicznie pukać w drewniane drzwi. Po minucie uciąrzliwego nawalania w nie wkońcu drzwi się otworzyły a w nich stanęła dziewczyna.
- C- co ty - zaczęła jednak przerwała gdy pchnąłem ją do wewnatrz domu. Emma uderzyła plecami o ścianę przez co jeknęła z bólu.
- Co ty sobie wyobrażasz ! - wrzasnąłem patrząc w jej oczy i dopiero teraz zauważyłem że jej oczy były zaczerwienione a na policzkach miała ślady łez.
- Justin poprostu - zaczęła nawet nie patrząc na mnie. Podeszłem do niej bliżej i złapałem ją na podbrótek i usniołem go tak aby spojrzała mi w oczy.
- Wczoraj sama mi się oddałaś a dziś oskarżasz mnie o huj wie o co - powiedziałem wlepiając swój wzrok w jej oczy które były napełnione smutkiem i przerażeniem.
- Ja chciałam tylko się dowiedzieć dlaczego tak jest - wyszeptała przymykając oczy. Prawdopodobnie bała się mojego spojrzenia.
Odsunęłem się od niej i szybkim krokiem skierowałem się do kuchni stając przy stole.
- Co ty robisz ?! - krzyknęla stając przy mnie obserwując dokładnie moje ruchy.
- Zajebisz ze mną kreche przekonasz się że nic nie majstruje przy tym - oznajmiłem patrząc kątem oka na brunetkę.
- N- nie chce - wyszeptała. Byłem wkurwiony i nie kontrolowałem swoich czynów. Chciałem jednak aby dziewczyna mi uwierzyła. Wysypałem na stół biały proszek z foliowego woreczka i podzieliłem go na dwie wieksze keski oraz na dwie mniejsze dla dziewczyny.
Zwinąlem w rulonik stu złotowy banknot i przyłożyłem do lewej dziurki od nosa a palcem zatkałem drugą dziurkę i nachylając się nad stołem wciągnąłem proszek. Zrobiłem to samo z drugą kreską tylko zmieniłem drziurkę teraz wszystko wciągnąłem prawą zatykając lewą dziurkę.
Czując jak gorzka ciecz spływa mi do gardła bylem już pewny że zaraz się zacznie.
- Teraz ty ! Już ! - krzyknąłem w stronę Emmy która podskoczyła na mój głośny ton.
- Błagam ! Nie ! - prosiła jednak miałem to gdzieś. Szarpnąłem ją za dłoń aby stanęla teraz na moim miejscu.
- Wciągaj to ! - krzyknąlem raz jeszcze. W efekcie dziewczyna wykonała moje polecenie bez żadnego już sprzeciwu. Gdy skończyła w dalszym ciągu była przerażona moim zachowaniem. Widziałem że robie źle ale chciałem aby była pewna że nie robie nic złego.
Przysunęlem delikatnie się do Emmy i moje dłonie spoczywały na jej pośladkach.
- Teraz będę się z tobą piepszyć - wyszeptałem.
- Justin błagam nie - prosiła wiedziałem że narkotyk który wciągnęła jeszcze nie zaczął na nią działać.
- Błagać to ty będziesz abym nie przestawał - oznajmiłem. Nim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć cokolwiek wpiłem się w jej usta natarczywie całując. Z początku nie odwzajemniała pocałunku ale po kilku sekundach uzyskałem dostęp do jej ust. Zacisnęłem dłonie na jej pośladkach przez co brunetka jeknęła mi w usta. Byłem pewny że narkotyk zaczął działać. Emma objęła mnie dłońmi w koło szyji i jedną nogę zadarla do góry. Chwyciłem dziewczynę za tyłek mocniej i podnioslem do góry tak że jej nogi były opontane wokół mojego pasa. Skierowałem się z nią do salonu nie przerywając naszego pocałunku. Usiadłem na sofie a Emma siedziała okrakiem na moich kolanach i zaczęła poruszać biodrami.  Ściągnęłem z niej bluzkę a następnie jej stanik dzieki czemu ujrzałem jej piękne jędrne piersi które natychmiast zaczęłem ściskać i lizać. Ona zaś skomlała jak suka przyznam podniecało mnie to jeszcze bardziej. Jej dłoń zjezdzała po mojej klatce piersiowej aż do momentu gdy nie poczułem delikatnego uścisku na moim kroczu. Ku mojemu zdziwieniu dziewczyna zsuneła się ze mnie i uklęknęła przede mną. Odpieła mój rozporek i delikatnie zsuneła moje spodenki w dół wyciągając przy tym mojego sterczącego wacka na światło dzienne. Wiedziałem co dziewczyna zamierza zrobić dlatego usiadłem wygodniej i rozluźniłem się. W tym momencie poczułem jak jezyk dziewczyny przejeżdza w zdłuż mojego przyjaciela a po chwili poczułem na nim pulchne wargi dziewczyny. Em ssała go delikatnie ale co chwilę zmieniała intęsywność swoich ruchów. Czułem się mega podniecony i bylem pewien że mógłbym skończyć w jej ustach jednak nie chciałem aby ta zabawa tak szybko się skończyła.




piątek, 5 sierpnia 2016

Rozdział 14 - Pragnę...

Justin Bieber

Gdy dotarłem do parku i zobaczyłem Emme w towarzystwie Oscara poczułem się dziwnie. Czułem się zazdrosny o dziewczynę. Jednak szybko udało mi się opanować sytuację i zabrałem Emmę z dala od Oshee. Mimo że przekonywał mnie ostatnio że życzy mi szczęścia z moją wybranką. Wiem doskonale że Em nadal mu się podoba i znając jego charakter jestem pewny że tak łatwo się nie podda.
- Możesz mi powiedzieć gdzie idziemy ? - zapytała Emma spoglądając na mnie.
- Mówiłem Ci już - oznajmiłem posyłając jej cwaniacki uśmiech. Dziewczyna tylko przewróciła teatralnie oczami. Co przyznam w moim towarzystwie robiła to dość często. Gdy doszliśmy do ściany wielkiego budynku na której znajdowała się żelazna drabina spojrzałem na nią a potem przeniosłem wzrok na Emme.
- Ty chyba sobie żartujesz ? - zapytała patrząc na mnie z przerażeniem. W odpowiedzi posłałem jej tylko uśmiech który świadczył o tym że nie żartuje.
- Nie ma mowy ! Nie wejde tam ! - krzyknęła natychmiast zdając sobie sprawę że wejście na dach tego budynku nie jest żartem. Widząc jej reakcję zaśmiałem się pod nosem.
- Emma proszę Cię wejdz tam - poprosiłem.
- Popsujesz mi cała niespodziankę - dodałem natychmiast robiąc przy tym minę szczeniaczka. Zazwyczaj ona działała na kobiety.
- A jeśli spadnę ? - zadała pytanie a w jej głosie można było usłyszeć nutkę strachu.
- Będę tuż za Tobą i nie pozwolę Ci spaść - zapewniłem ją. Koniec końców Emma wdrapała się na drabinę i ruszyła po niej do góry. Muszę przyznać że idąc zaraz za nią miałem świetne widoki na jej krągłości od tyłu. Gdy znaleźliśmy się na dachu Emma stanęła przede mną i założyła ręce na biodrach.
- Gdy będziemy stąd schodzić to idę pierwsza - oznajmiła przesyłając mi złośliwy uśmiech.
- Dlaczego ? Nie boisz się że spadniesz ? - zaśmiałem się.
- Nie. Poprostu twój wzrok na mojej pupie dało się wyczuć - odpowiedziała przegryzając dolną wargę. Co bardzo mi się podobało. Zastanawiłem się jakim cudem Emma uchwyciła to że przez całą drogę na ten dach patrzyłem się na jej pupe.
- Chodź - wymamrotałem chwytając dziewczynę za dłoń prowadząc ją w dane miejsce. W miejsce które przygotowałem godzine wcześniej. Zanim poszedłem do parku po Em.
- J- Justin to jest piękne - wyszeptała rozszerzając swoje piękne oczy pod wpływem zaskoczenia.
- Kiedy ty to przygotowałeś ? - zapytała po chwili patrząc na mnie.
- Jak byłaś w parku z Oshee - odpowiedziałem odwracając wzrok od niej. Ku mojemu zdziwieniu poczułem delikatną dłoń brunetki na swoim policzku.
- Teraz jestem z Tobą - wyszeptała posyłając mi nieśmieły uśmiech. Odwzajemniłem go natychmiast poczym delikatnie musnęłem ustami policzek dziewczyny dając jej buziaka.
Twarz dziewczyny wyrażała conajmniej mały zawód. Czyżby chciała więcej moich pocałunków niż tylko w policzek. Oboje z Emmą usiedliśmy na kocu który leżał na ,, podłodze ,, dachu. Bez zastanowienia wyciągnęłem z kieszeni bluzy blanta.
- Musisz teraz ? Jestem głodna..- wymruczała niezadowolona.
- Zaraz zjemy jak zapalimy. - odpowiedziałem z cwaniackim uśmiechem.
- Zapalimy ? Ale ja niee - przerwała przegryzając ponownie wargę. Spojrzałem na nią pytająco. Była tak kurewsko seksowna że gdyby nie to że mi na niej zależy pieprzył bym ją tu i teraz.
- Przecież paliłaś z Sarą a ze mną nie chcesz ? - zapytałem przypominając jej sytuację z klubu.
- Ale wtedy to były inne okoliczności - zaśmiała się nerwowo wpatrując się we mnie swoimi pięknymi oczami.
- Inne okoliczności..taa wtedy zjarałaś się aby zrobić mi na złość i żebym był zazdrosny - oznajmiłem wytykając dziewczynie jezyk. Na ten gest dziewczyna uśmiechnęla się szeroko.
- Teraz nic ci nie grozi bo jesteś przy mnie - dodałem z nadzieją że uda mi się przekonać Em do zapalenia ze mną. Poskutkowało. Gdy rozpaliłem blanta zaciągając się dymem narkotykowym kilka razy zauważyłem że Emma patrzy na mnie wyczekując aż podam jej. Zrobiłem to i po chwili dziewczyna wzieła kilka dużych buchów. Po kilku minutach czułem jak narkotyk rozpowszechnia się po moim ciele wprawiając mnie stan beztroski i zrelaksowania.
- Ale ty masz oczy małe i czerwone - usłyszałem głos dziewczyny a po chwili jej śmiech. Byłem pewny że jej organizm jest w tym samym stanie co ja.
- Ty masz nie lepsze - odpowiedziałem przybliżając twarz do niej aby przypatrzeć się jej oczom.
- Kurwa nie rób tak ! - poprosiłem gdy zobaczyłem że dziewczyna znowu przegryza seksownie wargę. W odpowiedzi usłyszałem tylko słodki śmiech.
- Justin paliłeś kiedyś po studencku ? - zapytała próbując powstrzymać śmiech. Muszę zapamiętać że nastepnym razem nie mogę pozwolić jej tyle spalić. Bo ciągle się śmieje.
- Jak ? - zapytałem marszcząc brwi.
- Pokaże ci - zaproponowała zabierając mi z ręki blanta i wzieła jednego dużego bucha. Patrzyłem na nią nieustannie. Emma zaciągnęła się dymem i momentalnie przsuneła się do mnie tak że nasze usta się stykały. A ona zaczeła delikatnie i powoli wypuszczać dym do moich ust. Skumałem niemal odrazu aby wciągnąć go do swoich płuc.
- Skąd to znasz ? - zapytałem gdy dziewczyna odsunęła się ode mnie abym mógł wypuścić resztki dymu ze swoich płuc.
- Z fimów - zaśmiała się. Zawturowałem jej.
- A pokazać co ja znam ? - zapytałem przybliżając się do jej twarzy tak że od złaczenia naszych ust dzieliło zaledwie kilka minimetrów. Em skinęła delikatnie głową. Bez namysłu wpiłem się w jej cudowne usta. Pocałunek był namiętny jednak zachłanny. A co najważniejsze odwzajemniony. Z każdą sekundą pocałunek był coraz intęsywniejszy a nasze języki walczyły o dominację. Dziewczyna jędną dłoń miała wplątaną w moje włosy które od czasu do czasu pociągała do tyłu delikatnie. A drugą opartą miała o moją klatkę piersiową.

Emma Luke

Podczas całowania sie z Biberem czułam chęć pożądania jego całego. Nie chciałam zaprzestać tego co działo się w tamtej chwili. Byłam gotowa na wszystko. Byłam ? Czy poprostu wydawało mi się tak bo byłam pod wpływem? Nie zastanawiałam się nad tym ani chwili dłużej. Chwyciłam dłoń Justina i położyłam ją na swoim udzie dając mu do zrozumienia że chce więcej. Że chce jego dotyku. Szatyn uśmiechnął się poprzez pocałunek niezaprzstając mnie całować. Jego dłoń zaczęła wędrować w zdłuż mojego uda. Szatyn delikatnie napierał na mnie z siła tak że bez jakich kolwiek sprzeciwów położyłam się na plecach. Justin oderwał swoje usta od moich i spojrzał na mnie. Jego spojrzenie mówiło że pragnie mnie tak samo jak ja jego.
- Jesteś pewna ? - wychrypiał zdyszanym głosem.
- Tak - odpowiedziałam beznamysłu łapiąc za dół bluzy szatyna i pociągnęłam ją do góry. Po kilku seksundach moim oczom ukazała się wyrzeźbiona i wytatułowana klatka piersiowa Justina. Przefryzłam wargę na ten widok który był conajmniej podniecający. Spojrzałam na twarz chłopaka która wyrażała zadowolenie. Nim się zaorjętowałam Bieber połączył nasze usta ponownie. Jego dłonię powędrowały pod moją bluzkę a jego dłoń jednym sprawnym ruchem rozpieła mój stanik i chwilę późnien czułam jego dotyk na mojej nagiej piersi. Jeknęłam cicho. Moje dłonie znajdowały się na nagich plecach Justina. Które gładziłam a gdy doznawałam nowego nieznanego a zarazem przyjemnego czucia wbijałam w nie moje paznokcie. Chłopak przeniósł swoje pocałunki na szyje zostawiając na niej mokre ślady a jego dłonie węgrowały po moich udach. Szatyn ściągnął ze mnie moją bluzkę i zaczął całować moje nagie piersi. Ponownie z moich ust wydobył się cichy jęk. Moja jedna strona mówiła mi abym przestała abym zakończyła to wszystko jednak druga strona kazała kontynułować. Nie chciałam przerywać tej chwili.
Szatyn pocałunkami schodził coraz niżej. A jego dłoń poczułam pod swoją spodniczką a dokładnie czułam jak Justin zachacza palcem o gumkę od bielizny i zsuwa ją na sam dół. Pozbywa się ich. Po kilku chwilach poczułam delikatne musnięcie mojej kobiecości. Justin zaczął zataczać na niej jezykiem kułeczka przez co ja nie kontrolowałam swoich jęków. Było mi strasznie przyjemnie. Dotąd nie znane mi takie doznanie było dla mnie teraz jedynym pragnieniem. Jego ruchy były coraz intęstywniejsze na dodatek chłopak włożył w nią dwa palce i poruszał nimi dość szybko przez co przyjemność z tego była bardzo przyjemna. Po kilku minutach ruchy szatyna ustały a jego oczy wpatrywały się we mnie.
- Czemu przestałeś ? - zapytałam lekko zdziwiona jego zachowaniem.
- Chcesz tego ? - zapytał zbliżając swoje usta do moich.
- Pragnę - wyszeptałam muskając jego usta.
Justin już nic nie odpowiedział jedną ręką odpiął swój rozporek po czym zsunął swoje spodnie do dołu a moim oczom ukazał się jego ,, przyjaciel ,,. Który był dość spory. Sama nie wiem dlaczego spojrzałam ale nie mogłam się powstrzymać przed tym aby nie zobaczyć. Po kilku sekundach Justin ponowił nasze pocałunki i w tym samym czasie wsunął swojego kolegę do mojej dziurki. Jęknęłam. Poczułam ból ale i dreszcze rozkoszy. Szatyn poruszał się we mnie delikatnie. Jednak z czasem przyspieszył swoje ruchy. Po kilku ruchach poczułam jak dreszcze rozkoszy przechodzą przez moje ciało które niekontrolowanie wygiełam w łók. Pierwszy raz w swoim życiu doznałam orgazmu było to wspaniałe uczucie. Szatyna wykonał jeszcze kilka szybkich pchnięć poczym jego ciało zastygło. Chwilę później położył się obok mnie na kocu i pocałował namiętnie moje usta. Nie czułam się nieswojo wręcz przeciwnie czułam się przy nim jakbym znała go przynajmniej kilka lat.
- To był najlepszy seks w moim życiu - wyszeptał gdy jego oddech się unormował. Posłałam mu w odpowiedzi uśmiech. Szczerze? Nie tego się spodziewałam. W sumie sama nie wiem czego oczekiwałam tym bardziej że my nawet nie jesteśmy razem a ja mu się oddałam. Po kilku minutach leżenia w swoich objęciach postanowiliśmy się ubrać. Resztę wieczoru a praktycznie nocy spędziliśmy miło. Rozmawialiśmy , śmialiśmy się. Można by było powiedzieć że cały ten czas zachowywaliśmy się jak para. Mimo że nią nie jesteśmy.




czwartek, 4 sierpnia 2016

Rozdział 13 - Posłuchaj mnie

Emma Luke

Po ostatniej imprezie która mogła skończyć się tragicznie dla mnie postanowiłam że nie pójdę już do żadnego klubu. W sumie dzięki tej sytuacji co miała miejsce w klubie pogodziłam się z Justinem. Następnego dnia rano gdy wytłumaczył mi jakim spodobem się u niego znalazłam zaczął rozmowę o ,, nas ,,.

Flashebace

- Chyba się zdenerwował - skwitowałam krótko zachowanie Oscara który kilka sekund wcześniej opóścił dom Biebera.
- Trudno przejdzie mu - wzruszył ramionami szatyn.
- To ja idę się ubrać i wracam do siebie - poinformowałam go i natychmiast obróciłam się aby jak najszybciej znaleść się w sypialni Jusa aby się przebrać. Jednak napotkałam opór. Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia i zobaczyłam rękę chłopaka która objęła mnie w pasie. Nawet nie wiedziałam kiedy zdążył znaleść się na tyle blisko aby to zrobić.
- Nigdzie nie idziesz - powiedział zachrypniętym głosem. Spojrzałam na niego pytająco odwracając twarz w jego stronę.
- Mieliśmy porozmawiać. Pamiętasz ? - zapytał zdając sobie sprawę że nie bardzo wiem o co mu chodzi.
- O czym ? - zapytałam patrząc się w piękne oczy szatyna. Mogłabym się przy niech rozpłynąć.
- O mnie i o Megan - odpowiedział. A ja poczułam jak w moim ciele gromadzą się ponownie nerwy.
- Nie ! Nie obchodzi mnie to co was łączy ! - krzyknęłam niekontrolowanie.
- Emma chociaż mnie wysłuchaj ! Kurwa - krzyknął lekko zdenerwowany. Jego dłonie znajdowały się teraz na moich barkach prawdopodobnie dlatego aby nie pozwolić mi teraz wyjść.
- Więc. Oscar miał rację spałem z różnymi kobietami co noc praktycznie co noc. - zaczał a ja czułam jak w moich oczach gromadzą się łzy.
Q mówił. Słuchałam go ale nie byłam pewna czy mówi prawdę.
- Em błagam Cie uwierz mi - dodał patrząc wprost moje oczy. Nie wiedziałam co do końca mam mu powiedzieć. Nie wiedziałam czy mogę mu zaufać. Mimo to zrobiłam to.
- Dobrze Justin wierze Ci - odpowiedziałam. A na ustach chłopaka wymalował się delikatny uśmiech.
- Naprawdę ? - zapytał nie wierząc w moją odpowiedź. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak - odpowiedziałam. Kilka seksund później czułam pulchne wargi chłopaka na swoich ustach.
- Muszę naprawdę już iść - odsunęlam się od niego i ruszyłam do jego sypialni. Aby się przebrać.

                                 * * *

Sama nie wiem czy dobrze zrobiłam wierząc w jego wersję ale prawda jest taka że kto nie ryzykuje ten się nie dowie. Rzecz w tym że Justin bardzo mi się podoba i przy nim czuję się szczęśliwa i bezpieczna. Dzieś postanowiłam spotkać się z Megan aby wyjaśnić sobie z nią tą sprawę w sumie ona nie jest winna bo przecież nie mogła wiedzieć że Bieber mi się podoba skoro jej o tym wcześniej nie powiedziałam tylko dopiero niedawno. Gdy byłam gotowa wyszłam z domu i udałam się do parku. Tam umówiłam się z Megg. Będąc na miejscu usiadłam na ławce i zaczęłam się rozglądać podziwając krajobraz parku.
- Heeej - usłyszałam cichy damski głos co sprawiło że automatycznie przeniosłam swój wzrok na dziewczynę. Tak jak myślałam była to Megan.
- Cześć - odpowiedziałam krótko bez żadnych emocji. Dziewczyna usiadła bez słowa obok mnie na ławce. Między nami panowała cisza.
- Emma przepraszam - wymamrotała przerywając ciszę.
- Przepraszasz za to że przespałaś się z pierwszym lepszym chłopakiem którym później okazał Justin ? - zapytałam mimo tego że dobrze znałam odpowiedz.
- Tak za to gdybym..- zaczęła jednak nie pozwoliłam jej dokończyć.
- Gdybyś wiedziała że Justin mi się podoba to byś tego nie zrobiła - dokończyłam za nią. Czarnowłosa dziewczyna posmutniała i spuściła głowę w dół kierując wzrok na ziemie.
- Megg ja się nie gniewam już za to - oznajmiłam uświadamiając sobie że nie mam prawa się na nią gniewać.
- Rozmawiałam z Justinem i powiedział mi cała prawdę - dodałam po chwili. Dziewczyna spojrzała na mnie delikatnie się uśmiechnęła.
- Proszę Cię tylko o to abyś uważała z kim sypiasz - poprosiłam i odwzajemniłam uśmiech. Megg otworzyła usta chcąc coś powiedzieć jednak dzwięk mojego telefonu jej w tym przerwał.

Oscar Brown

Cieżko mi było uwierzyć w to co widziałem u Justina w domu. Czy naprawdę Emma jest w nim zakochana że oddała by mu się po kilku dniach. Długo biłem się z myślami co dało końcowy efekt aby to wyjaśnić. Postanowiłem zadzwonić do Emmy.
- Halo - usłyszałem niepewny głos dziewczyny.
- Hej Em możemy się spotkać i pogadać ? - zaproponowałem mając nadzieję że się zgodzi.
- Jasne - odpowiedziała radosnym głosem. Słysząc jej odpowiedz chciało mi się krzyczeć z radości.
- Jestem teraz w parku możesz przyjść - dodała natychmiast. Zaskakując mnie przy tym.
- Sama jesteś ? - zapytałem.
- Z Megg ale podczas rozmowy będziemy sami - odpowiedziała.
- To już biegne - odpowiedziałem natuchmiast i nie czekając na jakąkolwiek reakcje ze strony Emmy rozłączyłem się. Wpadłem na genialny pomysł który zamierzam jak najszybciej zrealnizować. Po 15 minutach byłem już w parku. Z daleka widziałem dokładnie Emme i jej koleżanke. Przyspieszyłem kroku aby jak najszybciej znaleść się obok ich.
- Hej - przywitała się Em gdy byłem dość blisko.
- Cześć piękna - odpowiedziałem przytulając się do niej.
- To jest Megan - oznajmiła wskazując dłonią na swoją przyjaciółkę.
- Oscar miło mi Cie poznać - oznajmiłem wyciągając dłoń na przywitanie.
- Megan mi ciebie również - odpowiedziała chwytając moją dłoń.
- To ja nie będę wam przeszkadzać - wuszeptała ciemnowłosa żegnając się z nami poczym odeszła. Widziałem po dziewczynie że prawdopodobnie mnie nie polubiła bo odchodząc odwróciła się w moją strone i posłała mi złowrogie spojrzenie.
- O czym chciałeś porozmawiać ? - usłyszałem łagodny głos brunetki.
- Em posłuchaj - zaczęłem na co Emma spojrzała na prost w moje oczy.
Westchnąłem głośno postanawiając że wyznam jej cała prawdę.
- Muszę Ci powiedzieć co do Ciebie czuje - przerwałem bo na twarzy dziewczyny dostrzegłem zdziwienie.
- Oscar nie proszę..ja spotykam się z Justinem - powiedziała spuszczając wzrok na ziemie poczym odsuneła  się ode mnie.
- Emma muszę ci to wyszystko powiedzieć bo zwarjuje - oznajmiłem.
- Co takiego musisz jej powiedzieć ? - usłyszałem dobrze znany mi męski głos. Obróciłem się za siebie i dostrzegłem Justina. Szatyn nastychmiast opszedł mnie i stanął przy boku Emmy delikatnie całując ją w policzek.
- Więc ? - zwrócił się ponownie do mnie.
Otworzyłem usta chcąc już odpowiedzieć na jego pytanie.
- Justin..Oscar próbował mnie namówić na domówkę u niego - wtrąciła się Emma. Byłem zdziwiony tym że okłamała Biebiera  nie mówiąc mu prawdy.
- Dokładnie - przytaknąłem z wymuszonym uśmiechem na ustach.
- Jasne że wpadniemy - odpowiedział Justin patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Idziemy ? - zadał pytanie szatyn spoglądając na dziewczynę.
- Gdzie ? - zapytała zaskoczona.
- Na randke - odpowiedział łapiąc Emme za dłoń. Z jego ust usłyszałem krótki narazie poczym oboje odeszli. Ja stałem w miejscu czując się jak gówno. Czy ja zawsze muszę mieć takiego pecha ? Chciałem wyznać Emmie swoje uczucia do niej mając nadzieje że ona poczuje do mnie to samo. I co ? Nie zrobiłem tego bo zjawił się mój przyjaciel i zabrał Ją na randkę. Moje serce krwawi z niespełnionej miłości. Sam już nie wiem czy to wszystko ma sens. Może i Panna Luke nie kocha Biebera ale napewno jest nim zauroczona. Co zdecydowanie utrudnia mi sprawę.