piątek, 8 lipca 2016

Rozdział 3 - Oshee

Johny Luke

Siedziałem w salonie przy zapalonej lampce nocnej i czekałem na powrót mojej córki Emmy z idiotycznej imprezy na którą poszła razem ze swoją przyjaciółką. Wiedziałem od samego początku że ta cała Megan sprowadza moją córeczkę na złą drogę. Jeszcze gdy żyła moja żona one zaczeły się przyjaźnić i niestety Marina pozwalała na tą przyjaźń powiem więcej traktowała Megan jak swoją drugą córkę. A ja od samego początku miałem dystans do tej dziewczyny. Teraz moja Marina nie żyje i ja muszę prowadzić Emme przez życie. Chce ją ochronić przed niebezpieczeństwem na tym świecie. I mam nadzieje że tak będzie i ona zawsze będzie moją kochaną Emmą. Było pare minut przed północą gdy drzwi do domu otworzyły się i słyszałem delikatne ciche kroki po przedpokoju. Najwyraźniej moja córka wróciła wcześniej niż się umawialiśmy.
- Emma już wróciłaś ? - spytałem widząc dziewczyne jak próbuje się dostać do swojego pokoju niezauważona. Mój głos chyba przestraszył ją bo podskoczyła odwracając się natychmiast w moją stronę.
- Tak. A ty nie śpisz? - zapytała podchodząc bliżej  mnie.
- Czekałem na Ciebie aby dowiedzieć się jak było - odpowiedziałem stając przed Emma aby zobaczyć oczy swojej córki.
- Brałaś coś ? - zapytałem podejrzliwie bo jej oczy świeciły się podejrzanie.
- Tato nie nic nie brałam - odparła natychmiast.
- Piłaś ? - zapytałem poraz kolejny.
- Tak jednego drinka - oznajmiła patrząc mi w oczy. Byłem zły i zawiedziony jej postawą bo nie tak się umawialiśmy jak prosiła mnie o wyjście.
- Nie tak się umawialiśmy - powiedziałem oschle patrząc na córkę.
- Tato ale to jeden drink przecież nie jestem pijana ani nic - odpowiedziała uciekając wzrokiem ode mnie.
- Nie tak się umawialiśmy ! - krzyknęłem czując złość.
- Ale ja mam 20 lat i nie możesz mi wszystkiego bronić ! Gdyby mama żyła napewno by na to Ci nie pozwoliła - usłyszałem z ust dziewczyny. Słowa zabolały jednak wytrąciły mnie z równowagi i uderzyłem Emme w policzek. Nienawidze gdy wspomina moją Marinę. Emma jest tak bardzo podobna do swojej matki z wyglądu i z charakteru zanim coś powie powinna pomyśleć a teraz jest sobie sama winna. Spojrzałem na córkę która trzymała dłoń na swoim policzku a w jej oczach zobaczyłem łzy.
- Nigdy więcej nie wspominaj o matce ! - krzyknęłem.
- Jak mogłeś ? - zapytała dławiącym się głosem. Wcale jej łzy mnie nie ruszały mogła nie wspominać o matce.
- Nie będziesz mi się sprzeciwiać! Jesteś moją córką i mieszkasz u mnie i masz się mnie słuchać - odpowiedziałem siadając na swoje wcześniejsze miejsce.
- Teraz idź do swojego pokoju - rozkazałem a dziewczyna uczyniła to bez słowa. Gdy Emma zniknęła za drzwiami swojego pokoju. Dotarło do mnie że tracę nad nią kontrolę i muszę być bardziej czujny niż zazwyczaj. To nie jest tak że jej nie kocham. Bardzo ją kocham i dlatego nie chce aby zbądziła dlatego też jest pod moją kontrolą i jej życie prywatne też.

Emma Luke

Rano wstałam niewyspana nie dlatego że byłam wczoraj na imprezie tylko dlatego że pół nocy nie spałam płacząc w poduszke. Nie mogłam uwierzyć że mój ojciec znowu odważył się mnie udeżyć. Po śmierci mamy zaczął gdy nie radził sobie z emocjami dlatego myślałam że to normalne ale gdy zaczął bić mnie częściej nie wiedziałam co mam o tym myśleć. On nie jest złym człowiekiem tylko ja nie potrzebnie mu się sprzeciwiam albo jak wczoraj wspominam o mamie. Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy wyciągając ciuchy na dzisiejszy dzień. Za oknem była ładna pogoda więc postanowiłam ubrać sukienkę. Naszykowane ciuchy wziełam w dłoń i ruszyłam do łazienki aby się odświerzyć. Po wzięciu prysznicu owinełam swoje ciało puchatym ręcznikiem i podeszłam do lustra aby zrobić makijaż. W odbiciu lustra zobaczyłam delikatnego siniaka na lewym policzku. Westchnęłam głośno i nałożyłam dość dużą ilość pudru aby ukryć ślad uderzenia przez mojego tatę. Gdy skończyłam robić sobie makijarz rozczesałam swoje dłogie włosy które postanowiłam zostawić rozpuszczone. Zaczełam nakładać na siebie sukienkę. Gdy byłam już dostatecznie przygotowana aby funkcjonować przez cały dzisiejszy dzień wyszłam z łazienki i wróciłam do swojego pokoju. Chciałam napisać do Megg i zapytać czy wróciła cała i zdrowa do domu jednak nigdzie nie mogłam znaleść swojego telefonu. Obszukałam cały pokój jednak nie znalazłam go. Wyszłam zrezygnowana z pokoju i poszłam do salonu gdzie najprawdopodobniej przebywał mój tata.
- Hej tato - przywitałam się.
- Cześć Emma - odpowiedział uśmiechając się szeroko. Wiedziałam że wczorajsza wieczorna wymiana zdań poszła w niepamięć i dlatego ja też postanowiłam zapomnieć. Ale czy dam rade ? Zaczęłam rozglądać się po meblach w nadzieji że może tu znajdę telefon.
- Czegoś szukasz ? - zapytał
- Em tak. Telefonu - odpowiedziałam przeglądając każdą jedną szafkę.
- Nigdzie go tutaj nie widziałem. - odpowiedział. Jego odpowiedz ani trochę mnie nie zadowalała.
- Wczoraj nie widziałem abyś miała torebke po powrocie z klubu a chyba ją brałaś ? - zapytał a mnie olśniło. Otwartą dłonią uderzyłam się w czoło.
- Zostawiłam ją w klubie - powiedziałam smutnym głosem. Nie chodziło tu już o sam telefon ale też o dokumenty.
- Oj córuś widzisz jak kończy się picie..- usłyszałam z ust ojca który cieszył się najwyraźniej z mojego nieszczęścia. Spojrzałam na niego smutno jednak nie zdążyłam nic powiedzieć bo usłyszałam dzwonek do drzwi.
- To pewnie Megan - oznjamiłam i wyszłam z salonu kierując się pod drzwi wejściowe. Po chwili złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi jednak w nich nie zobaczyłam swojej przyjaciółki. Tylko zupełnie kogoś innego kogo myślałam że nigdy już nie spotkam.
- Cześć Emma pamiętasz mnie ? - zapytał blądyn patrząc na mnie z wielkim uśmiechem.
- Taak - odpowiedziałam krótko zdziwiona jego obecnością tutaj.
- A co ty tu robisz tak właściwie ? Z tego co pamiętam adresu Ci nie podałam  - zapytałam chcąc się dowiedzieć skąd zna mój adres. I po co przyszedł.
- No nie podawałaś mi ale znam adres z twojego dowodu - uśmiechnął się dumnie. W pierwszej chwili nie zrozumiałam o co mu chodzi. Dopóki nie wyciągnął przed siebie mojej torebki.
- To chyba twoje - powiedział podając mi torebkę.
- Dziękuje. Szukałam jej dzisiaj - odpowiedziałam. Biorąc torębkę w dłoń natychmiast zaczęłam sprawdzać jej zawartość.
- Spokojnie nic Ci z niej nie ukradłem - oznajmił patrząc na mnie jak na warjatkę.
I miał rację Oscar nie wyglądał na złodzieja. Zamknęłam torębkę i nie wiedziałam jak mam się teraz zachować. Dość że wczoraj naskoczyłam na niego twierdząc że chce mnie przelecieć a wcale tego nie chciał to teraz jak przyniół mi torebkę to ja szperam w niej jakby naprawdę miałby mi coś ukraść.
- Przepraszam - wyszeptałam patrząc na niego przepraszającym spojrzeniem.
- Nie ma za co.. wczoraj miałaś mnie za zboczeńca a dzisiaj za złodzieja - zażartował. Jednak mi nie było do śmiechu nie celowo obraziłam go. Poprostu jestem na wszystko wyczulona.
- Ugh. Za tamto też przepraszam - powiedziałam trochę skrępowana.
- Spoko nie ma sprawy - odpowiedział. A ja uśmiechnęłam się w podzięce że nie ma mi tego za złe.
- To ja już pójdę. Jeszcze raz dziękuje za dostarczenie mojej zguby - powiedziałam patrząc na chłopaka.
- Jeśli jest coś czym mogła bym ci się za to odwdzięczyć to powiedz - dodałam po chwili nie widząc jakiejkolwiek reakcji ze strony chłopaka.
- Właściwie to jest jedna rzecz - zaczął a ja spojrzałam na niego pytająco. Odrazu zdałam sobię sprawę z tego że Oscar tylko czekał aż powiem że mu się odwdzięcze i teraz pewnie będzie oczekiwał bóg wie czego.
- W podziękowaniu za dostarczenie Ci twojej torebki chce..
- Nie prześpie się z Tobą - przerwałam mu wymawiając te słowa tak szybko aby on nie zdążył ich powiedzieć. Blądyn zaczął się śmiać. A ja patrzyłam na niego niezrozumiale. Czyżbym znowu zrobiła z siebie idiotkę? Pewnie tak.
- Chce abyś poszła ze mną na kawę - powiedział z uśmiechem na ustach. A ja mentalnie biłam sobie brawa za moją inteligęcję i za nieprzemyślane słowa które do niego kieruje a właściwie oskarżenia.
- Spacer hym okej - odpowiedziałam czując jak moje policzki robią się czerwone ze wstydu.
- Mój numer masz zapisany w komórce. Odezwij się jak będziesz miała chwilę - powiedział z uśmiechem. W odpowiedzi odwzajemniałam uśmiech. Nie byłam sama do końca pewna czy dobrze robie umawiając się z nowopoznanym chłopakiem z klubu. W sumie nie dał mi jeszcze powodu abym myślała o nim źle. Wręcz przeciwnie udowodnił mi że nie jest napalonym facetem i nie jest złodziejem. A to chyba dobrze jak na sam początek znajomości.
- Do zobaczenia Emma - usłyszałam gdy Oscar oddalał się od mojego domu.
- Do zobaczenie - odpowiedziałam i posłałam chłopakowi ciepły uśmiech.
Gdy byłam spowrotem w domu postanowiłam pójść odrazu do swojego pokoju. Gdy siedziałam na łóżku wyjełam telefon z torebki i włączyłam listę kontaktów szukając w nich numeru Oscara. Długo nie musiałam szukać bo moim oczom ukazał się kontakt o nazwie ,, Oshee ;) ". Byłam stuprocentowo pewna że tak zapisał się Oscar. Bo nie przypominam sobie abym miała  tak zapisanego. Widząc nazwę kontaktu uśmiechnęłam się mimowolnie.



3 komentarze:

  1. Boże genialny rozdział <3 Kocham cię za to, że mój Oshee znów się pojawił <3 mój kochany Oscar <3 cieszę się, że dała mu się namówić na kawę :D mam nadzieję, że spędzą razem miło czas a ona przestanie go oceniać po pozorach :) świetny rozdział, a tatę Em bym rozniosła gołymi rękoma. Jak można być tak podłym człowiekiem, żeby na wzmiankę o zmarłej matce dziewczyny bić od razu swoje jedyne dziecko? Rozdział genialny i czekam na kolejne <3 mam nadzieję, że nie będę musiała czekać i trzymam kciuki za Em i Oshee'ego *.* do następnego :* życzę dużo weny na kolejne rozdziały kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Extra! Ta sytuacja z Oskarem była bardzo fajna i śmieszna Czekam na nexta i życzę dużo weny na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie, trzymam kciuki za Ema oraz Osheego. Twój styl pisania jest ładny i estetyczny. Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny!
    Zapraszam do mnie www.rzeka-opowiesci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń